Profesor Tomasz Żyro, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, wypowiedział się na temat dzisiejszej debaty kandydatów na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
– Ze strony Trumpa spodziewam się fajerwerków słownych, docinków i ciętych ripost nawiązujących do kontrkandydatki i jej ostatnich poczynań. Clinton natomiast będzie odgrywała rolę statycznej i konkretnej kobiety stanu – zaznaczył prof. Żyro.
Jego zdaniem, dzisiejsza debata będzie starciem dwóch silnych osobowości, z których tylko jedna pokaże, że w debacie słownej jest silniejsza i bardziej merytoryczna. – Moim zdaniem Clinton nie wytrzyma tempa debaty, jakie narzuci Trump. Kandydatka źle czuje się w świetle reflektorów i może mieć trudności ze sprecyzowaniem swoich racji. Jej kontrkandydat natomiast sprawnie używa języka i wypowiada się ostro. Słowa Trumpa mogą wyprowadzić Clinton na manowce – dodał prof. Żyro.
– Trump jest bardziej inkluzywny, jeśli chodzi o wypowiedzi. Przeciągnął na swoją stronę nawet część meksykanów, którym zagroził murem (rzekomo zbudowanym za ich pieniądze – red.). Duża siła w warstwie merytorycznej, retorycznej i erystycznej może dać mu przewagę a nawet wygraną w dzisiejszej debacie. Wydaje mi się jednak, że ws. imigrantów, to Clinton ma przewagę. Ma nastawienie mniej konserwatywne i obcuje również za tymi, którzy chcą sprowadzić do USA swoje rodziny po osiedleniu, w przeciwieństwie do Trumpa, który ich nie szanuje.
Profesor zwraca również uwagę na niewiedzę amerykanów i brak znajomości programów politycznych. Zaznacza, że główną rolę w wyścigu o fotel prezydenta USA gra kilka spraw nieustannie poruszanych przez media, kiedy kolejne odchodzą w niepamięć, mimo iż są równie istotne.