Pozowała w ciąży z pszczołami na brzuchu. Jej dziecko urodziło się martwe
Emily Mueller jest popularną blogerką, która zajmuje się hodowlą pszczół. Mueller wzbudziła ogromne kontrowersje, kiedy zdecydowała się na nietypową sesję ślubną. Pozowała do zdjęć z tysiącami pszczół na brzuchu. Wiele osób zarzucało Emily Mueller brak odpowiedzialności. Wkrótce jednak w jej życiu doszło do tragedii. Kobieta poroniła.
Emily Mueller jest matką trójki dzieci. W trakcie kolejnej ciąży blogerka zdecydowała się na oryginalną i niebezpieczną sesję zdjęciową. Na zdjęciach ukazana jest z pszczołami. 20 tysięcy owadów siedziało na jej, widocznym już, ciążowym brzuchu.
Kontrowersyjne zdjęcia wywołały burzę w mediach społecznościowych. Internauci zarzucali jej narażanie zdrowia i życia dziecka. Inni gratulowali jej odwagi. Fotografie budziły przerażenie.
Emily zapewniła jednak, że nigdy nie bała się pszczół. Kobieta zajmuje się nimi od wielu lat i nie widziała żadnego zagrożenia.
Niestety, kilka miesięcy później, kiedy na świat miało przyjść jej czwarte dziecko, nie wszystko przebiegło zgodnie z planem. Kiedy Mueller spodziewała się porodu, doszło do przerażającej sytuacji. „Królowa pszczół" obudziła się w nocy z dziwnymi skurczami macicy. Natychmiast udała się do lekarza. Emily nie czuła ruchów dziecka. Zamiast tego pojawiły się nietypowe dotąd skurcze. W szpitalu przyszli rodzice usłyszeli tragiczną nowinę. Ich dziecko zmarło na kilka dni przed planowanym rozwiązaniem.
Jednak nietypowa sesja zdjęciowa nie miała żadnego związku z tragedią. Podczas niej żadna z pszczół nie użądliła Emily. Wcześniej kobieta nakarmiła wszystkie owady i skonsultowała się z lekarzem, który zezwolił jej na sesję. Dziecko prawdopodobnie zmarło na skutek problemów z krzepliwością krwi, które często zdarzały się w rodzinie blogerki.
Sytuacja miała miejsce w 2017 r. Dopiero niedawno Emily Mueller udało się poradzić ze stanem depresyjnym, który towarzyszył jej z powodu poronienia. Pomogły jej w tym m.in. ukochane pszczoły. Wkrótce także jej pasieka powiększyła się o kolejne ule.
Niedawno blogerka opublikowała zdjęcie pszczół, które same przywędrowały do niej z nieznanego miejsca. „Królowa pszczół" zauważyła je nad ranem, jednak myślała wtedy, że pszczoły te pochodzą z jej pasieki i przeniosły się z ula na pobliskiego drzewo. Kobieta postanowiła oddzielić owady od drzewa i przenieść, jak sądziła, z powrotem do ula. Następnego dnia zorientowała się, że przeszczepiła do pasieki dzikie pszczoły. Na szczęście udało jej się pozbyć ich z ula w kolejnych dniach. Wszystko przebiegło bez uszczerbku na zdrowiu jej własnych pszczół.
Wyświetl ten post na Instagramie.