Uwolniony z niewoli kameruński kardynał Christian Tumi opowiedział o swoim uwięzieniu.
Do porwania kardynała doszło 5 listopada w miejscowości Babessi w zdestabilizowanym obecnie północno-zachodnim Kamerunie. Pięciu uzbrojonych mężczyzn zastraszyło osoby towarzyszące duchownemu. Kardynał został wypuszczony następnego dnia.
Porywacze dążą do utworzenia anglojęzycznego państwa o nazwie Ambazonia w Afryce i chcą odłączyć się od frankofońskiego Kamerunu.
Porwanie duchownego miało nadal rozgłos na arenie międzynarodowej działaniom rebeliantów. Duchowny nie był bity. Nie pozwolił aby porywacze znęcali się nad nim psychicznie.
To jeden z wielu aktów przemocy, jakie miały miejsce w Kamerunie w ostatnich latach.
W ciągu ostatnich 3 lat zginęło trzy tysiące osób, a około miliona ludzi musiało opuścić swe domy. Doszło też do porwania jednego z biskupów.
Rządzący krajem od 1982 r. prezydent Paul Biya zajmuje twarde stanowisko i nie chce negocjować z separatystami przez co konflikt z roku na rok staje się coraz intensywniejszy.