— Jeśli tworzysz rodzinę w jednym kraju, jest ona rodziną też w innym kraju — w ten sposób unijna komisarz ds. równości Helena Dalli odpowiedziała w piątek na pytanie o plany Komisji Europejskiej w sprawie uznawania praw rodzinnych osób LGBT+. Jej wypowiedź skomentował dla Portalu TV Republika redaktor Tomasz Terlikowski.
— Jeśli rodzina jest uznana jako taka we Francji, nie może być tak, że przeniesie się do innego kraju i nie będzie uznana za rodzinę. To mówiła przewodnicząca KE (Ursula von der Leyen): rodzina to rodzina, niezależnie od tego, w jakim kraju członkowskim zdecyduje się mieszkać — powiedziała Dalli na konferencji prasowej w Brukseli.
Debatę w tej kwestii sprowokowała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która zapowiedziała w środę w Parlamencie Europejskim, że w ramach strategii wzmocnienia praw osób LGBTQI Komisja będzie dążyć "do wzajemnego uznawania stosunków rodzinnych w UE". — Jeśli jesteś rodzicem w jednym kraju, jesteś rodzicem w każdym kraju — mówiła.
Jej słowa wywołały sporo emocji. Współprzewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, europoseł PiS Ryszard Legutko zaznaczył, że sprawy światopoglądowe nie są przedmiotem regulacji europejskich, a wszelkie zmiany w tym zakresie to "gwałt na (unijnych) traktatach".
Sprawę skomentował dla nas redaktor Tomasz Terlikowski.
— Pani komisarz może mówić takie rzeczy, jest jasne, że Komisja Europejska będzie próbowała wymusić na Polsce zmianę prawa, natomiast jak do tej pory wszystkie wyroki Trybunałów Europejskich, jakie mieliśmy, są jasne. Kwestia rozumienia rodziny zależna jest od prawa krajowego i ani Komisja Europejska, ani inne instytucje nie mogą wymuszać jej zmian. Obecna władza w Polsce jest przeciwna takim zamianom, oczywiście nie mamy pewności, że kiedyś nie będzie w Polsce innej władzy, albo nie będzie silnego nacisku społecznego i prawo w Polsce się nie zmieni. Na ten moment są to tylko wypowiedzi, próby nacisku międzynarodowego, które nie mają znaczenia prawnego.