Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opowiedział się za ostateczną rezygnacją przez Zachód z prób reanimacji budowy gazociągu South Streamu, gdyż był on rosyjskim projektem politycznym skierowanym przeciwko Ukrainie.
"Gazociąg South Stream od samego początku nie był projektem ekonomicznym, lecz politycznym" – pisze autor komentarza.
Zdaniem "FAZ" strona rosyjska chciała dzięki tej magistrali zrealizować dwa cele. Po pierwsze "obejść Ukrainę, aby zminimalizować jej znaczenie jako kraju tranzytowego dla eksportu rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej". To pozwoliłoby na przekształcenie wzajemnej zależności rosyjsko–ukraińskiej w jednostronną zależność Kijowa od Moskwy.
Po drugie, Kreml chciał storpedować podejmowane przez UE próby zapewnienia sobie dostaw gazu z rejonu Morza Kaspijskiego z pominięciem Rosji, by nie dopuścić do zmniejszenia zależności Europy od rosyjskiego gazu.
"FAZ" określa jako niezrozumiałe zachowanie niemieckiego ministra gospodarki Sigmara Gabriela, który wyraził żal z powodu fiaska projektu; Gabriel ma nadzieję, że Rosja powróci do budowy South Streamu. Jeżeli stosunki między Rosją, Ukrainą i UE poprawią się na tyle, że będzie można powrócić do rozmów o gazociągach, to zamiast powracać do South Streamu korzystniej będzie zmodernizować istniejące już połączenia między Rosją a Europą Zachodnią przebiegające przez Ukrainę – czytamy w "FAZ".
Mający liczyć 3 600 km South Stream – wspólny projekt m.in. Gazpromu i włoskiej firmy ENI – miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura miała prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Prezydent Władimir Putin poinformował nieoczekiwanie na początku grudnia, że Rosja rezygnuje z realizacji projektu.