Dalsza eskalacja napięcia z Rosją jest możliwa, ale nie należy panikować - powiedział w piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Dodał, że największym zagrożeniem dla jego kraju jest destabilizacja wewnętrzna, w tym kryzys gospodarczy.
- Nie uważam, by obecnie sytuacja była bardziej napięta niż wcześniej. Za granicą panuje przekonanie, że tutaj toczy się wojna. Tak nie jest - zaznaczył Zełenski podczas konferencji prasowej.
- Nie mówię, że eskalacja jest niemożliwa, ale nie potrzebujemy tej paniki - uzupełnił. Powiedział również, że takie właśnie stanowisko przekazał prezydentowi USA Joe Bidenowi podczas czwartkowej rozmowy telefonicznej.
Zełenski podkreślił, że największym zagrożeniem dla Ukrainy jest próba zdestabilizowania tego kraju od wewnątrz, w tym poprzez kryzys gospodarczy. Ukraina stabilizuje kurs hrywny rezerwami walutowymi, ale potrzebuje od Zachodu wsparcia wojskowego, politycznego i ekonomicznego; na samo ustabilizowanie ukraińskiej gospodarki potrzeba 4-5 mld dolarów - wyjaśnił.
CZYTAJ: Rosja gromadzi zapasy krwi na granicy z Ukrainą
- NATO jest jedynym twardym gwarantem bezpieczeństwa Ukrainy, ale również wschodni członkowie Sojuszu są narażeni na cyberataki i inne formy zastraszania ze strony Rosji - powiedział ukraiński prezydent. Dodał, że jeżeli wybuchnie pełnoskalowy konflikt z Rosją, dotknie on również graniczne państwa Sojuszu.
Prezydent Ukrainy oskarżył również Wielką Brytanią o przyzwalanie na pranie w tym kraju brudnych pieniędzy przez Rosjan oraz przymykanie oka na oligarchów wyprowadzających pieniądze z krajów takich jak Ukraina czy Kazachstan.
Zełenski skrytykował również Niemcy za przedkładanie interesów gospodarczych z Rosją, takich jak gazociąg Nord Stream 2, nad bezpieczeństwo i integralność terytorialną Ukrainy.