Najprawdopodobniej zła pogoda była przyczyną czwartkowej katastrofy samolotu algierskich linii Air Algerie, na pokładzie którego było 116 osób, w tym 51 Francuzów – powiadomił szef MSW Francji Bernard Cazeneuve. Nie ma szans, by ktokolwiek przeżył.
– Uważamy, że samolot rozbił się w związku ze złymi warunkami atmosferycznymi – powiedział minister spraw wewnętrznych Francji w wywiadzie dla radia RTL. Zastrzegł przy tym, że "nie można wykluczyć żadnej hipotezy do czasu ogłoszenia wyników śledztwa".
Francuski minister transportu Frederic Cuvillier oświadczył w telewizji France 2, że "zważywszy na stan samolotu jest bardzo mało prawdopodobne, a nawet wykluczone, by ktokolwiek przeżył". Dodał, że na miejscu katastrofy są już francuscy żołnierze, którzy zabezpieczają miejsce tragedii.
Cuvillier wykluczył, by maszyna mogła zostać zestrzelona z ziemi. Francja "od początku wykluczała możliwość zestrzelenia z ziemi samolotu; jest to wysoce nieprawdopodobne, a nawet niemożliwe" – powiedział. Będący na miejscu śledczy poinformowali, że samolot roztrzaskał się o ziemię, sugerując że jest nieprawdopodobne, aby był obiektem ataku – pisze agencja Reutera.
Samolot algierskich linii Air Algerie rozbił się w środkowej części Mali, na górzystych i pustynnych terenach, które są kontrolowane przez powiązanych z Al-Kaidą ekstremistów islamskich.
Czarterowany od hiszpańskich linii Swiftair samolot McDonnell Douglas MD-83 leciał z Wagadugu w Burkina Faso do Algieru. Algierskie linie informowały, że samolot zniknął z radarów w czwartek o godz. 3.55 czasu polskiego. Informacje o zaginięciu maszyny ujawniono kilka godzin po fakcie. Nie wyjaśniono przyczyn tej zwłoki.
Na pokładzie znajdowało się 116 osób, w tym sześciu członków załogi, którzy byli Hiszpanami. Według agencji AP samolotem leciało 51 Francuzów, 27 obywateli Burkina Faso, ośmiu Libańczyków, sześciu Algierczyków, a także obywatele Kanady, Niemiec, Luksemburga, Szwajcarii, Belgii, Egiptu, Ukrainy, Nigerii, Kamerunu i Mali.