Szef greckiego rządu Kyriakos Micotakis przeprosił rodziny ofiar katastrofy kolejowej, w której we wtorek zginęło 57 osób i która wywołała - jak pisze agencja AFP - ogromny gniew w Grecji. "Jako premier jestem winien wszystkim, a zwłaszcza rodzinom ofiar, przeprosiny", napisał w przesłaniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
"W Grecji w 2023 roku nie może dojść do tego, żeby dwa pociągi jechały w przeciwnych kierunkach na tej samej linii i pozostawały przez nikogo niezauważone", podkreślił premier. "Nie możemy, nie chcemy i nie powinniśmy ukrywać się za błędami ludzkimi", podkreślił.
Premier Micotakis już wcześniej nazwał katastrofę "straszliwym wypadkiem bez precedensu w historii kraju" i stwierdził, że jego przyczyną był "przede wszystkim tragiczny ludzki błąd".
W środę policja aresztowała zawiadowcę stacji z Larisy, który jest podejrzany o zaniedbania prowadzące do śmierci i ciężkich uszkodzeń ciała. Minister transportu Kostas Karamanlis podał się do dymisji; jak powiedział, rezygnacja ze stanowiska jest jego obowiązkiem i "mógł zrobić tylko tyle, aby uhonorować pamięć ofiar", dodając, że bierze na siebie odpowiedzialność za "długoletnie zaniedbania" państwa.
Karamanlis podkreślił, że greckie koleje znajdują się w stanie, który jest niedopuszczalny w XXI wieku.
W następstwie katastrofy, greckie związki zawodowe kolejarzy rozpoczęły w czwartek strajk, wstrzymując działanie kolei w kraju i metra w Atenach. Kolejarze protestują przeciwko warunkom pracy i "niebezpiecznemu brakowi modernizacji systemu kolejowego", którego przyczyną był brak inwestycji w tym sektorze przez lata głębokiego kryzysu finansowego, który wstrząsał Grecją przez większość poprzedniej dekady.