Watykański hierarcha kard. Raymond Leo Burke uważa, że informacje o przebiegu synodu biskupów na temat rodziny są "manipulowane". Purpurat z USA oświadczył, że duża liczba biskupów nie akceptuje idei otwarcia wobec rozwodników, i ocenił, że jest ona szkodliwa.
Kardynał Burke, który jest prefektem Trybunału Sygnatury Apostolskiej, oświadczył w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Il Foglio", że obecnie oczekuje na to, aż wypowie się papież Franciszek. Jego głos - dodał - "może być jedynie kontynuacją nauczania Kościoła w całej jego historii".
Purpurat stwierdził: "Wydaje mi się, że coś nie funkcjonuje dobrze, skoro informacje są manipulowane w taki sposób, że uwypukla się tylko jedną tezę zamiast wiernie prezentować różne przedstawione stanowiska".
- To mnie bardzo martwi, ponieważ duża liczba biskupów nie akceptuje idei otwarcia, ale mało ludzi o tym wie - dodał kard. Burke. Zauważył, że "mówi się tylko o potrzebie tego, aby Kościół otworzył się na żądania świata", o co - jak przypomniał - apelował kardynał Walter Kasper.
Prefekt zauważył następnie, że tezy kardynała Kaspera o potrzebie dopuszczenia do komunii rozwodników w nowych związkach nie są nowe, gdyż dyskutowano o tym już 30 lat temu.
- Ale to wszystko powinno się skończyć, ponieważ przynosi poważne szkody wierze - oświadczył kard. Raymond Leo Burke w wywiadzie zamieszczonym na stronie internetowej włoskiej gazety.
Następnie powiedział: "Biskupi i księża mówią mi, że teraz wielu rozwiedzionych w nowych związkach prosi o dopuszczenie do komunii, ponieważ chce tego papież Franciszek". Kard. Burke zaznaczył, że papież nie wypowiedział się jeszcze w tej kwestii.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Na synodzie biskupów dyskusja o homoseksualistach i rozwodnikach