Potencjał militarny NATO w Europie jest za słaby, aby w razie agresji obronić kraje bałtyckie przed Rosją - to wnioski opublikowanego dziś raportu szwedzkiego Badawczego Instytutu Obrony.
Wojskowi eksperci twierdzą, że "źródłem zagrożenia bezpieczeństwa zachodniej Europy są mocarstwowe ambicje Rosji". Według nich, przejawiają się one w agresywnej retoryce wobec sąsiadów i we wznowieniu zbrojeń.
Zdaniem autorów studium, Rosja jest zdolna przeprowadzić jednocześnie dwie operacje militarne w różnych miejscach. Łącznie może wykorzystać 300 tys. żołnierzy piechoty. Natomiast w przypadku ataku na jeden z krajów bałtyckich, NATO może przeciwstawić agresorowi maksymalnie 40 tys. żołnierzy.
Szwedzi - wzorem Amerykanów - przeprowadzili symulację ataku rosyjskich jednostek na Łotwę. Mimo wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu, okazało się, że dotarcie do Rygi zajęłoby Rosjanom dwie doby.
Raport nie uwzględnił potencjału militarnego Szwecji, która nie jest członkiem NATO. Zaznaczono w nim natomiast, że strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa regionu mają położone na Bałtyku Wyspy Alandzkie, Gotlandia i należący do Danii - Bornholm.