Gazprom przeszedł na system przedpłat w dostawach gazu na Ukrainę z powodu nieuregulowania w terminie przez stronę ukraińską długów za odebrany surowiec – poinformował rosyjski koncern.
Decyzja weszła w życie o godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 w Polsce).
„Decyzję podjęto z powodu chronicznego nieopłacania należności przez Naftohaz Ukrainy. Zadłużenie ukraińskiego koncernu za dostarczony rosyjski gaz wynosi 4,458 mld dolarów: 1,451 USD za listopad-grudzień 2013 roku i 3,007 mld USD za kwiecień-maj 2014 roku” – przekazał Gazprom.
Kuprijanow ostrzegł, że Gazprom, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wprowadzi system opłat z góry za gaz, jeżeli strona ukraińska nie zapłacą należności. Zapowiedział, że brak płatności w ustalonym terminie – poniedziałek godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego) – będzie równoznaczny z odcięciem dostaw gazu na Ukrainę.
Informacje o fiasku rozmów potwierdził też szef ukraińskiego Naftohazu Andrij Kobolew. Zapowiedział, że w przypadku ostatecznego fiaska negocjacji Kijów zwróci się do międzynarodowych instytucji o arbitraż w tej sprawie.
Uczestniczący w rozmowach w Kijowie komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger powiedział, że zaproponował rozwiązanie kompromisowe, jednak zostało ono odrzucone przez Rosjan.
1 kwietnia Gazprom ogłosił, że od drugiego kwartału 2014 roku cena gazu dla Ukrainy została podwyższona z 268,5 do 385,5 USD za 1000 metrów sześciennych ze względu na dług Kijowa za surowiec odebrany w 2013 roku. Dwa dni później cena wzrosła do 485,5 USD za 1000 metrów sześciennych w związku z cofnięciem zniżki przewidzianej porozumieniem o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej FR na Krymie, które Moskwa wypowiedziała po aneksji półwyspu.
W toku obecnych negocjacji strona rosyjska zaproponowała Ukrainie rabat w wysokości 100 dolarów, co obniżyłoby cenę do 385 USD za 1000 metrów sześciennych. Strona ukraińska proponowała najpierw 268 dolarów, a później 326 USD, na co z kolei nie zgodził się Gazprom.
Zaproponowane przez Oettingera kompromisowe rozwiązanie przewidywało wprowadzenie „widełek cenowych” dla Ukrainy: „po 300 USD lub kilka dolarów więcej w okresie letnim i po 385 USD w okresie zimowym”. Zaproponował również, by Kijów w poniedziałek uregulował połowę blisko 2-miliardowego długu za 2013 rok, a drugą połowę spłaciłby do końca 2014 roku w sześciu ratach.
Strona ukraińska zaakceptowała tę propozycję, a rosyjska – nie.
Kuprijanow poinformował także, iż Gazprom wystąpił do sądu arbitrażowego w Sztokholmie o wyegzekwowanie od Naftohazu długu w wysokości 4,5 mld dolarów za odebrany, ale nie opłacony gaz.
Przekazał, że Gazprom przesyła odbiorcom w Europie gaz w ilościach przewidzianych w kontraktach. – Naftohaz ma obowiązek zagwarantowania niezakłóconych dostaw surowca do punktów odbioru – oświadczył rzecznik Gazpromu.
Zdaniem dziennika Kommiersant głównym problemem przy transporcie gazu do Europy może stać się tzw. gaz technologiczny wykorzystywany w tłoczniach. Rosyjska gazeta podliczyła, że w okresie letnim na te cele potrzeba 4,5 mln metrów sześciennych surowca na dobę.
„Jeśli Gazprom wstrzyma dostawy, a Ukraina będzie zabierać gaz technologiczny z tranzytu, to może to stać się dla monopolisty powodem do wstrzymania również tranzytu i oskarżenia Naftohazu o kradzież gazu” – podkreśla Kommiersant.
Rosyjska gazeta przypomniała, że właśnie taka sytuacja powstała zimą 2009 roku w czasie najostrzejszego rosyjsko-ukraińskiego kryzysu gazowego, kiedy to dostawy do Europy zostały wstrzymane na trzy tygodnie.
Oczekuje się, że więcej informacji o sytuacji na rosyjsko-ukraińskim froncie gazowym poda jeszcze w poniedziałek prezes Gazpromu Aleksiej Miller po spotkaniach z ministrem energetyki Federacji Rosyjskiej Aleksandrem Nowakiem i prezydentem FR Władimirem Putinem. To pierwsze planowane jest na godz. 12 czasu moskiewskiego (godz. 10 w Polsce).