- Wygrały interesy ekonomiczne, a nie prawdziwa troska o zdrowie i bezpieczeństwo kobiet – tak episkopat Stanów Zjednoczonych skomentował najnowszy wyrok Sądu Najwyższego w tym kraju. Zgodnie z nim lekarze dokonujący aborcji nie muszą już być związani z miejscowym szpitalem, aby nieść w nim pomoc kobietom, u których po zabiegu wystąpiły komplikacje.
Złagodzenie prawa aborcyjnego, które miało miejsce w stanie Luizjana nastąpiło w wyniku zaledwie jednego głosu przewagi (5:4). Jest to odpowiedź na postulat środowisk proaborcyjnych, które uważały, że takie zabezpieczenie zdrowia kobiet znacząco utrudnia działalność placówek aborcyjnych.
Oficjalnie jednak mówiono, że zniesienie obowiązku współpracy lekarza ze szpitalem motywowane jest troską o dobro kobiet i ich swobodny dostęp do aborcji. To zwodnicze myślenie wytknął przewodniczący komisji ds. ochrony życia przy amerykańskim episkopacie. Stwierdził, że „aborcja staje się jeszcze bardziej destrukcyjna, gdy ignoruje się podstawowe zasady opieki medycznej i bezpieczeństwa”.
Abp Joseph F. Naumann zapewnił, że Kościół nie zaprzestanie starań mających na celu ochronę życia ludzkiego. Przypomniał, że zdrowie kobiet jest ważniejsze niż interes biznesu aborcyjnego. Hierarcha zaapelował jednocześnie o modlitwę i kontynuowanie walki o sprawiedliwość dla matek i dzieci. Zapowiedział też, że broniący życia nie spoczną, póki Sąd Najwyższy nie zrewiduje swych wyroków w sprawach legalizujących aborcję w Stanach Zjednoczonych oraz nie uzna konstytucyjnego prawa do życia dla nienarodzonych ludzi.
Od 1979 r. kiedy w USA zalegalizowano aborcję na życzenie, szansy na życie pozbawiono blisko 60 mln dzieci.