Reakcje niemieckich liderów na zamach mówią o nich wszystko
Niemcy wstrząśnięte zamachem w Magdeburgu. Niestety nie jest to pierwszy w Niemczech zamach na ludzi zgromadzonych przed świętami na jarmarku bożonarodzeniowym. Tym razem zamach może mieć decydujący wpływ na przyszłość Niemiec, a nawet Europy.
Zamach w Magdeburgu wydarzył się w czasie szczególnym i to nie tylko przez wzgląd na nadchodzące święta Bożego Narodzenia. Pięć dni temu upadł rząd kanclerza Olafa Scholza. SPD próbuje odwrócić lecące w dół sondaże, ale okoliczności ewidentnie działają na ich niekorzyść. Upadek reżimu Assada i możliwość powrotu Syryjczyków do Syrii, a teraz zamach obywatela z krajów arabskich, urodzonego i wychowanego muzułmanina sprawiają, że narracji proimigranckiej w Niemczech nic już nie uratuje. Nawet lider CDU, spadkobierca Angeli Merkel, wyraził się ostatnio tak jednoznacznie w sprawie Syryjczyków w Niemczech, jakby był nie z CDU, a z AfD.
Tymczasem AfD, które stało się podmiotem frontalnego ataku i celem potencjalnej delegalizacji, cały czas rośnie w sondażach. Dramat w Magdeburgu tylko pogłębi niemieckie przekonanie, że polityka Mutti, jak mówili kiedyś o Angeli Merkel, była ślepą uliczką. Nie pomogą już zaklęcia, ani narracja, że zamachowiec był nie praktykującym, a byłym wyznawcą islamu, ani opowieść że był entuzjastą - jak to mówią oponenci AfD - skrajnie prawicowej AfD.
Od 1945 roku Niemcom odmawia się prawa do patriotyzmu, a każdy przejaw przywiązania do swojej ojczyzny, woli uczynienia jej niemiecką, taką w której Niemcy będą czuli się jak u siebie, stygmatyzuje narodowym socjalizmem. Tę wygodną politycznie broń, stosował przez dekady partyjny układ zamknięty. AfD ten układ łamie i dlatego ściąga na siebie nienawiść polityczną umoszczonych od lat w swoich pozycjach. Stała się zagrożeniem nie tylko dla opanowanej przez wiadomy układ partyjny sieci powiązań i zależności w Niemczech, ale także tam, gdzie jurysdykcja niemieckiego układu sięga - Brukseli. Ilu polityków i powiązanych z nimi ludzi straciłoby wysokodochodowe i wygodne fotele, gdyby AfD wygrała samodzielnie wybory i wyprowadziła Niemcy z UE? Starch pomyśleć. Im.
Ilustracją obrazującą stosunek do Niemiec, do Europy, a wreszcie do dramatu ludzi ginących w zamachach, są tweety zamieszczone na profilach liderów AfD, CDU i SPD. Zarówno Merz (CDU)., jak i Scholz (SPD) potrafią tylko wyrazić współczucie. Alice Weidel pyta wprost: "Kiedy to szaleństwo się skończy?". To jest już wiedza powszechna. Niemcy, jeśli nie chcą kolejnego Bożego Narodzenia zdobić kirem, jeśli chcą żyć w kraju, w którym będą gospodarzami, a nie gośćmi, to muszą zagłosować na prawicę. Lewicowe partie, a wśród nich największe CDU, SPD zgotowały im to piekło. Nikt inny. Wybór należy do Niemców, w jakich Niemczech chcą żyć, a nawet czy w ogóle chcą żyć...
Źródło: Republika