30 samochodów dla ukraińskiej armii. Gdzie przepadła połowa?

Dzięki zbiórkom i darowiznom ludzi z całego świata sprowadziłem dotąd dla ukraińskiej armii ponad 30 samochodów; dziś ponad połowa z nich już nie istnieje - oznajmił w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezenter radiowy i telewizyjny Jurij Rychlik.
Zapytany, skąd pomysł na taką formę zaangażowania się w opór przeciwko rosyjskiej inwazji, Rychlik odpowiada: „Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym, wybór był zatem prosty”.
„Nie znam się na medycynie ani uzbrojeniu, zająłem się więc samochodami. We współczesnej wojnie to naprawdę ważne, mobilność żołnierzy to ich życie” – wyjaśnia.
"Pomoc humanitarna dla wojska"
Mówiąc o procesie ściągania na Ukrainę przeznaczonych dla armii aut, zaznacza, że wszystkie kontakty i niezbędną przy organizacji transportów wiedzę zdobywał na bieżąco, po rozpoczęciu przez Rosję agresji na pełną skalę.
„Poznałem Ukraińca - youtubera zajmującego się kulturą - który w momencie rozpoczęcia inwazji przebywał w Hiszpanii. Stamtąd przyjechał szybko do Polski i od miesięcy pomaga takim wolontariuszom jak ja w poszukiwaniu samochodów w całej Europie” – tłumaczy Rychlik.
„Wszystkie auta są sprowadzane na Ukrainę jako pomoc humanitarna dla wojska. Żeby samochód mógł przekroczyć granicę, musi posiadać oficjalne pismo z jednostki wojskowej, do której ma być skierowany” – wyjaśnia wolontariusz.
Rychlik zaznacza, że większość sprowadzanych do kraju pojazdów to pickupy lub SUV-y, auta niezbędne ze względu na pozbawiony dróg teren, po którym porusza się wojsko.
„Ponad połowa z nich została zniszczona przez wroga, dlatego potrzeba ich sprowadzania nie słabnie” – dodaje.
„Właściwie nie spotykamy się z żadnymi problemami na granicy. Kiedy celnicy słyszą, że samochód jedzie do wojska, starają się pomóc i wszystko szybko załatwić. Chciałbym dlatego teraz za to podziękować polskiej straży granicznej” – mówi rozmówca Polskiej Agencji Prasowej.
Opowiadając o otrzymywanych darowiznach mężczyzna podkreśla, że większość z nich to niewielkie kwoty przelewane przez osoby prywatne.
„Wsparło nas też kilka firm, które przekazały po 10-15 tys. euro” – dodaje.
"Ludzie rozumieją, że wojna to nie tylko problem Ukrainy"
„Cieszę się, gdy środki pochodzą z Polski, Litwy, USA czy Kanady, bo oznacza to, że ludzie rozumieją, że wojna to nie tylko problem Ukrainy, bo Putin nie zatrzyma się na jej granicach”
– tłumaczy Rychlik, podkreślając, że „armia ukraińska jest teraz obroną całej Europy”.
Skarży się jednak, że „obecnie darowizny od osób prywatnych spadły o 90 proc. w porównaniu z okresem z początku wojny, co było niestety do przewidzenia”.
„Wiele osób jest bez pracy, gospodarka cierpi, a ceny rosną; ludziom kończą się pieniądze” – tłumaczy.
„Jesteśmy dlatego tak bardzo zależni od darowizn od obcokrajowców; w ich krajach nie ma wojny, ich gospodarki działają normalnie” – mówi Rychlik.
„Wierzę, że wojna wkrótce się skończy, Ukraina odbuduje swoją gospodarkę i stanie się pełnoprawną częścią społeczeństwa europejskiego” – podsumowuje dziennikarz.
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Zranił 17-latka w centrum Tarnowa. Nastolatek z raną brzucha trafił do szpitala, trwają poszukiwania napastnika
Zamieszanie wokół słów Duszczyka. „Służby w akcji” punktują za sprzeczne wypowiedzi ws. kontroli granicznych [WIDEO]
NASZ NEWS: dziennikarze Republiki omawiają kulisy nacisków Tuska na Hołownię ws. zaprzysiężenia Nawrockiego
Były członek PKW składa zawiadomienie do prokuratury ws. próby opóźnienia zaprzysiężenia Nawrockiego przez Tuska
Najnowsze

Czy prokurator może zmienić wynik wyborów? Kida rozwiewa wątpliwości

Neo-TVP w panice po słowach prezydenta o "wieszaniu za zdradę". Paranoiczne komentarze

NASZ NEWS: dziennikarze Republiki omawiają kulisy nacisków Tuska na Hołownię ws. zaprzysiężenia Nawrockiego
