- To nie mieści się w głowie, w jakich warunkach do Igrzysk Olimpijskich w Tokio muszą przygotowywać się polscy pływacy. To grozi skręceniem kręgosłupa - mówi Alicja Tchórz, reprezentantka Polski w pływaniu.
Wokół startu pływackiej reprezentacji Polski na igrzyskach olimpijskich w Tokio wybuchła afera. Sześciu naszych zawodników nie zostało dopuszczonych do występu na najważniejszej imprezie sportowej z uwagi na błąd w zgłoszeniu zawodników.
To jednak nie koniec kontrowersji. Alicja Tchórz, jedna z pływaczek, która choć przybyła do Tokio na igrzyskach nie wystartuje, poskarżyła się na fatalne warunki, w których polscy zawodnicy mają przygotowywać się do zawodów.
- Jest tu bardzo gorąco, ok. 35 stopni Celsjusza. Woda w tym basenie (25-metrowym) ma 31 stopni, w tamtym (wskazuje na basen 10-metrowy) jeszcze pół godziny temu było 39 stopni, obecnie jest 37,7. Nie trzeba być genialnym fizjologiem, żeby zdawać sobie sprawę, że nie powinniśmy podejmować wysiłku w takich temperaturach i warunkach - relacjonuje Tchórz na Instagramie.
Pływaczka Alicja Tchórz pokazuje gdzie z wyboru związku trenują polscy pływacy na miejscu, przed IO:
— Łukasz Bok (@LukaszBok) July 17, 2021
- basen kryty tylko 25 metrów dł., woda ponad 30 stopni
- basen odkryty, zbyt płytki, nie można trenować elementów technicznych, start ze słupka grozi urazem kręgosłupa
- Przed wylotem nikt nie poinformował zawodników o tym, że główny basen będzie basenem odkrytym, co też wydaje mi się dziwne, bo całe igrzyska odbywają się na basenie zakrytym - stwierdziła reprezentantka Polski, podkreślając, że to niebezpieczna sytuacja dla zawodników.
- Nie będę wspominała o tym, jak to istotna rzecz szczególnie dla grzbiecistów, którzy nie mają punktu odniesienia w takie dni jak dziś, gdy mamy fantastyczną pogodę na plażowanie, a nie na pływanie. Jest bardzo gorąco, ostre słońce, to niebezpieczne dla zawodników, którzy nie mieli tak dużego kontaktu ze słońcem - dodała.
Na tym wcale nie koniec. Jeden z zewnętrznych basenów na całej długości ma bowiem głębokość zaledwie 1,4 metra.
- To wiąże się z tym, że nie możemy wykonać żadnych elementów technicznych, ewentualnie możemy zrobić nawrót, ale też niezbyt dokładnie. To szczególnie ważne dla zawodników, którzy mocno wykorzystują pływanie pod wodą i siły wyporu wody. Rysujemy po dnie, nie ma mowy o startach z słupka, bo to grozi skręceniem kręgosłupa - wyjaśniła Tchórz.