Polska przegrała, w węgierskim Gyoer, z Hiszpanią 22:29 w swoim inauguracyjnym meczu mistrzostw Europy piłkarek ręcznych. Rywalki biało-czerwonych to brązowe medalistki olimpijskie z Londynu. W drugim spotkaniu grupy A ekipa gospodarzy zagra z Rosją.
Meczu z brązowymi medalistkami olimpijskimi z Londynu Polki nie zaczęły zbyt szczęśliwie. Przegrywały 0:2, gdy w 4. minucie bramkę z karnego zdobyła kapitan biało-czerwonych Karolina Kudłacz. Podopieczne trenera Kima Rasmussena od tego momentu złapały właściwy rytm. Efektem lepszej postawy była bramka strzelona przez Iwonę Niedźwiedź, która doprowadziła do wyrównania. W tym czasie kilkoma efektownymi interwencjami popisała się Małgorzata Gapska, dzięki czemu w 11. min. Polki po raz pierwszy objęły prowadzenie 6:5.
Okres słabszej gry biało-czerwonych rozpoczął się w 16. min., kiedy Alina Wojtas nie wykorzystała rzutu karnego. Rywalki złapały wiatr w żagle i szybko uzyskały cztery gole z rzędu i wygrywały 10:7.
Na szczęście dla Polek Hiszpanki także się myliły i szybko roztrwoniły przewagę. Jednak w ofensywie były znacznie bardziej skuteczne i tę przewagę w końcówce pierwszej połowy wykorzystały. W dodatku biało-czerwone stanowczo za często gubiły piłkę. W efekcie na przerwę, czwarta drużyna ubiegłorocznych mistrzostw świata, schodziła przegrywając trzema bramkami 13:16.
Po przerwie zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego umiejętnie pilnowały wyniku. Biało-czerwone bardzo się starały, ale nie mogły sforsować obrony przeciwniczek. Gapska obroniła nawet karnego Alexandriny Cabral, ale była bezsilna wobec dobitki. Gra polskiej drużyny zaczęła się sypać. Mnożyły się proste błędy, niecelne podania, rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, gubienie piłki. W 38. min było już 21:15 dla Hiszpanek i wtedy o czas poprosił Rasmussen.
Niewiele to pomogło, tak jak i doping garstki polskich kibiców. Polki grały nieefektywnie, przez co rywalki utrzymywały bezpieczną przewagę, ich skuteczność rzutowa stała na bardzo niskim poziomie. W dodatku Silvia Navarra, która jest światowej klasy bramkarką, kapitulowała sporadycznie. Miała jedynie problemy z rzutami Wojtas, ale to było za mało, żeby polska drużyna zdołała doprowadzić chociażby do wyrównania.
Hiszpanki stopniowo powiększały przewagę, a w końcówce spotkania Polkom już nic się nie udawało, nawet Kudłacz, która nie wykorzystała karnego, a w sytuacji sam na sam sędzia odgwizdał Polkom faul w ataku.
Praktycznie od 53. min., kiedy biało-czerwone przegrywały 20:27, było wiadome, że inauguracyjnego występu w ME 2014 nie zaliczą do udanych. W ostatniej minucie wynik bramkę dla Polski zdobyła jeszcze Kinga Grzyb, która w niedzielę zaliczyła dwusetny występ w reprezentacji. Ostatecznie brązowe medalistki olimpijskie wygrały 29:22.
W kolejnym pojedynku grupowym podopieczne Rasmussena zmierzą się we wtorek z Węgierkami.