Piękna słowa trenera Brazylii! Renan Dal Zotto wie co to zdrowa rywalizacja. Jak skomentował grę polskich siatkarzy?
Trener reprezentacji Brazylii Renan Dal Zotto zachwycał się po wczorajszym finale mistrzostw świata grą dwóch naszych zawodników: Bartosza Kurka oraz Michała Kubiaka. "Polski zespół opiera się na tych filarach" – mówił selekcjoner.
– Długo analizowaliśmy grę tej drużyny i stało się mniej więcej to, czego się spodziewaliśmy. Gra rywali opiera się na Kurku i na Kubiaku. Kurek jest siatkarzem, który w ostatnich latach zyskał markę i został zasłużenie wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju. Można się na nim wzorować. Atakuje piłkę wysoko, gra wyjątkowo, inaczej niż reszta świata – stwierdził brazylijski szkoleniowiec, cytowany w oficjalnym komunikacie tamtejszej federacji siatkarskiej (CBV).
Pochwał nie szczędził też pod adresem Michała Kubiaka. Ten drugi raz z rzędu cieszył się wczoraj ze złotego medalu mistrzostw świata. Polska triumfowała również przed czterema laty, przed własną publicznością.
– Kubiak też jest nadzwyczajny. Stylem gry przypomina Francuza Earvina N'Gapetha, ale atakuje z jeszcze wyższych piłek. To on kreuje grę – analizował Dal Zotto.
– Grali naprawdę dobrze. W pewnym momencie nasza zagrywka stała się groźna, ale oni i tak przyjmowali, kontratakowali i byli bardzo efektywni. Przygotowywaliśmy się, uczyliśmy, ale niestety - to było za mało – zakończył szkoleniowiec.
Douglas Souza, przyjmujący reprezentacji Brazylii, pytany o pozytywne aspekty gry srebrnych medalistów.
– Trudno o tym mówić, mam mieszane uczucia. To był bardzo udany turniej, ale zakończony frustrującą porażką. Niektórzy z nas naprawdę nie zasłużyli na taki cios, to trudne. Ale jestem też dumny z całego zespołu. Znów zaatakowaliśmy sam szczyt, mimo problemów i trudnych sytuacji po drodze. To bardzo ważne – uważa Douglas Souza.
Z kolei 34-letni Luiz Felipe Fonteles zdawał się usatysfakcjonowany wynikiem, jaki udało się osiągnąć "Canarinhos" w tym roku.
– Wyjeżdżam stąd zadowolony i z podniesioną głową. Ten srebrny medal jest cudownym, być może najciężej wypracowanym trofeum w karierze. Biorąc pod uwagę wszystko, przez co przeszliśmy, kontuzje, kolejne mecze... to bardzo wzruszające. Nie miałem wątpliwości, że to będzie ciężki mecz, a rywale byli świetni. Ale jestem szczęśliwy, że pozwolono mi w tym znów uczestniczyć. Sztab szkoleniowy miał do mnie większe zaufanie niż ja sam – przyznał "Lipe", który jednocześnie ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery.