W sobotę w Los Angeles dojdzie do walki dawnych czempionów - Mike’a Tysona i Roya Jonesa Juniora. Pierwszy ma zarobić 10 milionów dolarów, drugi 3 mln.
"Żelazny Mike" ma już 54 lata. To najmłodszy w historii mistrz świata wagi ciężkiej - był 20-latkiem, gdy w 1986 roku wygrywał z Trevorem Berbickiem. Ostatni raz boksował w 2005 roku. Jones Jr. z kolei w styczniu skończy 52 lata. Regularnie walczył do 2018 roku. Wcześniej przeszedł spektakularną drogę od mistrzostwa globu w średniej, potem w super średniej, półciężkiej aż do ciężkiej.
Osiem dwuminutowych rund
W mediach nie brakuje spekulacji czy sobotni pojedynek w Staples Center będzie miał charakter bardziej pokazowy, czy zawodnicy nie zechcą się oszczędzać i - mimo większych, 12-uncjowych rękawic - powalczą o zwycięstwo bez taryfy ulgowej dla drugiego z weteranów. Gaże są ogromne, Tyson ma zarobić 10 mln dol., Jones Jr. - 3 mln. "Bestia" Tyson już wcześniej zapowiadał, że pieniądze przekaże organizacjom dobroczynnym.
Organizatorzy zapowiadają, że walka zakontraktowana na osiem dwuminutowych (krótsze, nie trzyminutowe) rund będzie punktowana przez troje byłych pięściarzy: Christy Martin oraz Vinny’ego Pazienzę i Chada Dawsona. Ten ostatni to dawny rywal Tomasza Adamka (odebrał mu pas WBC kat. półciężkiej) i Andrzeja Fonfary; z drugim z Polaków przegrał.
W ostatnich miesiącach "głośniejszy" w mediach był Tyson (50-6, 44 KO), który opowiadał, że schudł ponad 50 kilogramów i jest w świetnej formie. Już za kilkadziesiąt godzin okaże się, czy sędzia Ray Corona wskaże na niego jako zwycięzcę, czy jednak wygra młodszy Jones Jr. (66-9, 47 KO).