Przed polską tenisistką ważne starty. Radwańska leci na cztery turnieje, gdzie do obrony jest wiele punktów. - Ranking jest bardzo ważny, ale niczego nie będziemy robić na siłę - powiedział Dawid Celt, trener i mąż Agnieszki.
– Na pewno moment jest trudny, bo wyniki nie były do tej pory satysfakcjonujące. Gdybym jednak miał krótkim zdaniem opisać, jak wygląda teraz tenisowa i zdrowotna dyspozycja Agi, powiedziałbym, że tak dobrze dawno nie było. Po tym, co się zdarzyło, po tej strasznej kumulacji kontuzji, chorób i odwołanych turniejów, wreszcie nic jej już na szczęście nie blokuje - mówił Celt.
– Agnieszka nie odczuwa bólu, intensywnie trenujemy, organizm funkcjonuje i reaguje tak, jak powinien. Szkoda, że dopiero teraz, ale przy olbrzymich obciążeniach nawet korzystając z pomocy najlepszych lekarzy i fizjoterapeutów problemów zdrowotnych nie da się po prostu uniknąć. W teamie – na Daleki Wschód lecimy w pełnym składzie razem z Tomkiem Wiktorowskim i Krzyśkiem Guzowskim – z pewnością jest dziś znacznie więcej optymizmu i pozytywnej energii niż wiosną - dodał.
– Nie zamierzamy wykonywać nerwowych ruchów. Na pewno nie zaczniemy nagle latać po całym świecie, żeby jak niepodległości bronić 10. czy 15. miejsca w rankingu. To nie wchodzi w rachubę. W programie do końca roku są imprezy w Tokio, Wuhan, Pekinie i Hongkongu. W nich trzeba sobie poprawić nastrój przed krótkimi wakacjami i przerwą - zaznaczył.
– W grudniu nie planujemy żadnych startów pokazowych, tylko regenerację i solidne przygotowania do nowego sezonu oraz Australian Open. Nie zamierzamy wyłączać silników. Chcemy walczyć i nadrabiać stracony czas. Niestety było go sporo i szanse, by w tym sezonie po raz kolejny zakwalifikować się do Finałów WTA w Singapurze, zostały ograniczone do minimum - powiedział Celt.