- Szymon Hołownia zawsze był malowanym liderem i dzisiaj nawet w sytuacji zagrożenia bytu politycznego nie jest w stanie podjąć walki z Donaldem Tuskiem, co powoduje, że jego elektorat będzie bardzo szybko przepływał – mówi Tomasz Sakiewicz w rozmowie z portalem TV Republika.
- Spadek był absolutnie przewidywalny, ponieważ Hołownia został stworzony przez te same siły, które wcześniej tworzyły Platformę. W momencie, kiedy zdarza się ktoś, kto jest bardziej wyrazistym i obiecującym przywódcą dla tych ośrodków, no to one przerzucają swoje zainteresowanie w jego kierunku, widząc większą szansę na sukces – tłumaczy red. Sakiewicz.
Publicysta zaznacza, że gdyby Szymon Hołownia stanął do poważnej debaty z Donaldem Tuskiem, byłby w stanie utrzymać część swojego elektoratu. Niestety „w momencie, kiedy ktoś się nie broni, nie można się dziwić, że traci wszystko".
Z kolei Jacek Liziniewicz uważa, że „Szymon Hołownia przestaje być potrzebny w momencie, kiedy elektorat Platformy Obywatelskiej ma nową nadzieję w postaci Donalda Tuska”.
Do tematu odniósł się również Marek Król, który sklasyfikował ruch Szymona Hołowni jako alternatywę dla wyborców PO.
- Ci, którzy przestali wierzyć w PO, zaczęli stawiać na Szymona Hołownię jako nową twarz, pozorne odświeżenie koncepcji PO w nieco innej formule. Teraz kiedy powrócił Donald Tusk i zaprezentował się jako silny przywódca totalnej opozycji, kontynuując działania Grzegorza Schetyny, Szymon Hołownia bardzo mocno traci. Niektórzy analitycy twierdzą, że Szymon Hołownia może się pakować, ponieważ jego projekt polityczny się wyczerpał — mówi Król.