Gośćmi Rafała Ziemkiewicza byli publicyści Mariusz Gierej i Łukasz Warzecha. Tematami rozmowy były m.in. zatrzymanie syna prezesa NIK, spór o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, Polski Ład czy spory wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy.
- Myśmy się na to zgodzili. Mam wrażenie, że politycy rządzącej partii nie chcą o tym pamiętać - powiedział Łukasz Warzecha, odnosząc się do kwestii uzależnienia unijnych funduszy od stanu praworządności w danym państwie członkowskim.
- Właściwie to czemu mielibyśmy teraz płacić cenę za Izbę dyscyplinarną, skoro okazała się niewypałem, bo nikogo nie zdyscyplinowała. Środowiska sędziowskie póki co mają gdzieś wszelkie próby okiełznania ich przez PiS- ironizował Ziemkiewicz, przypominając „karę”, jaka spotkała sędziego Tuleyę.
Aresztowanie Banasia juniora
- Znając Mariana Banasia, który nie jest mięczakiem, spodziewam się odpowiedzi - zasugerował Ziemkiewicz.
Zdaniem Mariusza Giereja, zatrzymując syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Prawo i Sprawiedliwość chciało załatwić kilka spraw na raz. Mimo to, zdaniem publicysty, Donald Tusk, jako lepszy przywódca od Borysa Budki, poradził sobie z wyzwaniem i rozbroił „bombę” przygotowaną przez Zjednoczoną Prawicę dla opozycji.
- Banaś to twardy gracz i gra bardzo ostro, przy czym dba o to, by nie zostać uznany za sprzymierzeńca opozycji - podkreślił Warzecha.
- Gdyby szukać w Polsce merytorycznej opozycji, to Marian Banaś wysuwa się na czoło - dodał publicysta.
- PiS stał się reaktywny względem Donalda Tuska, to powinno być zmartwienie dla wyborców Zjednoczonej Prawicy - powiedział Gierej. To wygląda tak, jakby maszyna, która do tej pory prawidłowo działała - stanęła.
Czy Polski Ład to niewypał?
- Przyglądam się części wystąpień promujących Polski Ład, ale brzmią one tak kuriozalnie, że nie wiem, w jakim stopniu one rezonują w odbiorcach. 15 minut bezrefleksyjnego gadania o niczym - stwierdził Warzecha, dodając, że głównym motywem kampanii jest powtarzanie ludziom, że będą żyć „jak na Zachodzie”.
- Mateusz Morawiecki mówi tak, jakby mówił do ludzi z 2005 roku. Drobni przedsiębiorcy widzą, że dostaną po głowie; że to nie Polski Ład, a Polski walec, który ma ich rozjechać - dodał publicysta.
- Polski Ład przypomina nieco szczucie biednych na bogatych, próg bogactwa został ustalony tak nisko, że ci biedni nie chcą być nazywani biednymi i będą obawiać się, że program uderzy również w nich - stwierdził Mariusz Gierej.