– Istnieją bardzo poważne przesłanki związane z bezpieczeństwem Polski i one są ważniejsze niż drobne korzyści lokalne. Apeluję, żeby myśleć kategoriami interesów Polski. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, nie można go zamienić na realizację lokalnych interesów ekonomicznych – mówił o zamknięciu małego ruchu przygranicznego wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.
– Przede wszystkim proponowałbym, żeby nie dramatyzować. Nigdy nie było małego ruchu przygranicznego, pojawił się dopiero kilka lat temu, i jakoś Polska się rozwijała – stwierdził wiceszef MSWiA. – To nie wpływa na polską gospodarkę, a jest podkręcane przez samorządowców PO z tamtego regionu wyłącznie z pobudek politycznych – podkreślał.
Zaznaczył przy tym, że mały ruch graniczny nie był wprowadzony po to, żeby "prowadzić półlegalną wymianę handlową". – Chodziło przede wszystkim o wymianę kulturową – stwierdził.
Mały ruch graniczny to regularne przekraczanie wspólnej granicy państw umawiających się stron, przez mieszkańców strefy przygranicznej państwa umawiającej się strony, w celu przebywania w strefie przygranicznej państwa drugiej umawiającej się strony, ze względów społecznych, kulturalnych lub rodzinnych oraz z uzasadnionych powodów ekonomicznych, które według przepisów wewnętrznych państwa drugiej umawiającej się strony, nie są uznawane za działalność zarobkową, przez okres nieprzekraczający limitów czasu ustanowionych w umowie.
Małych ruch graniczny z Obwodem Kaliningradzkim zawieszono w lipcu, w związku ze szczytem NATO w Warszawie oraz ze Światowymi Dniami Młodzieży. W związku z decyzją strony polskiej, mały ruch przygraniczny wstrzymali również Rosjanie. Zawieszenie weszło w życie z dniem 4 lipca 2016 r. i obowiązuje do odwołania. Obywatele Federacji Rosyjskiej mogą teraz wjechać do Polski tylko na podstawie wiz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Mały ruch graniczny z Rosją jeszcze nie teraz. Zdecydowały względy bezpieczeństwa