Dotychczasowy pierwszy wiceszef PO Grzegorz Schetyna nie wszedł do zarządu partii. Jego kandydaturę zgłosił Andrzej Halicki. Do zarządu dostali się politycy rekomendowani przez Donalda Tuska - jako pierwsza wiceprzewodnicząca Ewa Kopacz oraz Hanna Gronkiewicz-Waltz, Bogdan Borusewicz, Cezary Grabarczyk i Radosław Sikorski. Nowym przewodniczącym został Paweł Graś.
Ewa Kopacz, która została pierwszą wiceszefową PO uzyskała 249 głosów; Hanna Gronkiewicz-Waltz - 281 głosów, Cezary Grabarczyk - 274, Radosław Sikorski - 273, Bogdan Borusewicz - 294 - poinformowano na Radzie Krajowej PO. Sekretarzem generalnym został Paweł Graś z wynikiem 278 głosów, a skarbnikiem Łukasz Pawełek - 303 głosy. Do zarządu weszli też : Urszula Augustyn - 252 głosy, Jadwiga Rotnicka - 224, Tomasz Siemoniak - 246, Danuta Pietraszewska - 193, Jan Vincent Rostowski - 204 głosy.
Grzegorz Schetyna uzyskał 147 głosów i nie znalazł się w zarządzie. Andrzej Halicki, który rekomendował kandydaturę Schetyny, uznał ten wynik za bardzo dobry. - Wynik uważam za bardzo pozytywny - powiedział Halicki, wyrażając satysfakcję z tego, że tak wiele osób, tak jak on, zagłosowało na Schetynę. Zapytany o przyszłość polityczną Schetyny, odpowiedział, że przed nim Wigilia. Nie chciał powiedzieć, czy będzie on kandydował do europarlamentu.
Halicki zgłosił podczas spotkania Rady kandydaturę Schetyny. - W imię łączenia się we wspólnej walce o zwycięstwo chciałbym się upomnieć o miejsce dla Grzegorza Schetyny - powiedział Halicki. Przywołując doświadczenie polityczne Schetyny, Halicki powiedział, że "dla wielu" jest on autorytetem. Podkreślał, że Platformę czeka dwuletnia kampania wyborcza, czyli następujące po sobie wybory samorządowe do europarlamentu oraz parlamentarne. - Powinniśmy się łączyć, a nie oddalać od siebie - zaznaczył Halicki. Jak mówił, wybór Schetyny do zarządu byłby "dobrym sygnałem dla wszystkich, kończącym to, o czym chcielibyśmy zapomnieć".
Szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz wskazywał, że zaufanie to podstawowa rzecz, a między Schetyną a premierem nie ma zaufania i nie będzie. - Jeśli jesteśmy lojalni, a tak deklarujemy, i mamy zaufanie do szefa, to powinniśmy na tę prośbę (Donalda Tuska, w sprawie kandydatów do zarządu) odpowiedzieć pozytywnie - mówił.
Jeszcze przed głosowaniem Schetyna pytany, jak czuje się jako człowiek, którego epoka w pewnym sensie w PO się kończy, odparł: "Proszę mnie nie straszyć, jesteśmy przed głosowaniem. Proszę uwierzyć w demokrację platformianą".
Na spotkaniu Rady Krajowej powiedział, że potwierdza chęć kandydowania do zarządu. - Uważam, że powinniśmy zrobić wszystko, aby Platformę zmieniać, aby była gotowa do wygrywania wyborów. Proszę, bądźmy rozsądni, bądźmy zawsze razem - mówił. - Media dzielą nas na rodziny polityczne, nazywają "spółdzielcami", "schetynowcami". Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, do ciebie Donald, że schetynowcy też się zmieszczą w zarządzie Platformy Obywatelskiej, też będą pracować na rzecz Platformy. Ja ci deklaruję taką współpracę, tak jak dotychczas, tak i w przyszłości - powiedział Schetyna. Przekonywał też, że PO powinna być różnorodna, łączyć różne środowiska. - Także w jej zarządzie powinni móc zmieścić się różni ludzie z różną wizją Platformy Obywatelskiej, jej budowy, wzmacniania i wygrywania kampanii wyborczych - zaznaczył.
Z kolei premier zadeklarował, że „na pewno” będzie współpracował ze Schetyną, ale – jak zastrzegł - „już na ustalonych, klarownych, jasnych warunkach”. Wcześniej podkreślił, że "jeśli chce się wzmocnić partię polityczną, to nigdy drogą do wzmocnienia swojej partii nie jest osłabianie jej lidera".
- Będę tak mówił też wtedy, kiedy przegram wybory w PO i kiedy wybierzecie nowego lidera. Jeśli ktoś chce wzmocnić partię polityczną, wzmacnia wybranego demokratycznie lidera. Jeśli chce ją osłabić, przede wszystkim zaczyna od osłabienia lidera (...). Jak wiecie, ten spór dotyczy, znaczy to jest kwestia relacji z Grzegorzem Schetyną, często wielokrotnie o tym mówiliśmy - powiedział Tusk. Przemówienie premiera.