Wassermann ws. Amber Gold: Niekoniecznie jest powiedziane, że służby nie ostrzegały Michała Tuska
Gościem Katarzyny Gójskiej w programie "W punkt" była poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. – Państwo czuli się tak bezkarni, że uważali, że wolno im wszystko. Nie trzeba się więcej domyślać, jeśli sam określił całe przedsięwzięcie jako "lipne". Michał Tusk stwierdził, że tata obiecał mu, że nie będzie komisji śledczej – mówiła o ówczesnych strukturach Amber Gold.
Jaka jest rola Michała Tuska w skandalu związanym z Amber Gold?
– Michała Tuska ktoś wymyślił. Pierwszy mail między panem Frankowskim, a panem P. brzmiał: "zostawmy Michała Tuska w tej roli, w której jest". To jest ten moment, kiedy jest jeszcze dziennikarzem Gazety Wyborczej. Afera trwa cały czas, jednak na poziomie służb specjalnych. Gen. Bondaryk mówi, że interesy państwa są zagrożone – streszcza przewodnicząca komisji.
Dlaczego nikt wcześniej nie "wyjął" go z tej sprawy?
– Niekoniecznie jest powiedziane, że służby nie ostrzegały Michała Tuska. Pan minister Cichocki był mocno dopytywany o to czy to jest możliwe, że rodzina premiera nie miała ochrony kontrwywiadowczej. Proces wycofywania Michała Tuska trwał. On na pewnym etapie piszę maila o treści: "może byśmy poluzowali naszą współpracę". Ostatecznie zrywa umowę. Nie zaprzeczam, że są to pieniądze inne, niż udokumentowane na fakturze. Wątek, którym obecnie się zajmujemy jest niezwykle ciekawy, może zakończyć się na wiele sposobów – stwierdziła Wassermann.
Dlaczego Michał Tusk chciał być w Amber Gold?
– Możemy wyłącznie gdybać. Państwo czuli się tak bezkarni, że uważali, że wolno im wszystko. Nie trzeba się więcej domyślać, jeśli sam określił całe przedsięwzięcie jako "lipne". Michal Tusk stwierdził, że tata obiecał mu, że nie będzie komisji śledczej – przywołała.
– Jeśli nie Marcin P., to kto?
– Są wskazania, natomiast ówczesne służby potraktowały to w taki sposób, że w raportach nie pogłębiono żadnej informacji. Część pracy wykonuje komisja, a część również inne organy powołane w tym celu. Wspólna praca do czegoś nas doprowadzi. Jeśli jest informacja, że za Marcinem P. stał ten i ten, możemy przekazać to dalej. Komisja nie ma uprawnień operacyjnych. Nie mamy ambicji byśmy my, wyłącznie jako komisja, zajmowali się tą sprawą – tłumaczyła poseł PiS.
Sposób chowania elementów to koronkowa robota?
– To była prymitywna robota. Mówimy o mieście Gdańsk. Istniał totalny paraliż, w wielu instytucjach. Fakt ujawnienia afery, nie zmienił nic w postępowaniu prokuratury czy służb – stwierdziła.
Kiedy raport?
– Jeszcze jestem na etapie przerabiania materiału. Spróbuje jak najszybciej uporać się z materiałem jawnym. Materiały niejawne to najbardziej żmudna praca. Chciałabym zakończyć działania komisji we wrześniu, być może w październiku – podsumowała Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold.