Gośćmi programu byli: Piotr Kaleta (PIS), Janusz Kowalski (PIS), Artur Łącki (PO) oraz Marek Balt (Nowa Lewica). Głównym tematem rozmowy była sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.
Politycy zostali zapytani o niedopuszczenie do wypowiedzi premiera Morawieckiego w ostatniej debacie PE oraz niektóre wypowiedzi eurodeputowanych, zrównujące działania polskich służb z reżimem Łukaszenki.
Poseł Kaleta stwierdził, że niedopuszczenie polskiego premiera to „element głupoty i zwykłej podłości”. Wyraził zdziwienie, że osoba, która „bierze na klatę cało zło, które idzie do nas ze wschodu” może być tak traktowana. - Nie dziwię się słowom polityków innych państw, cała ta narracja wywodzi się niestety z naszego kraju; Na szczęście na razie radzimy sobie doskonale sami i nie potrzebujemy poparcia ze strony innych rządów - ocenił.
Według posła Kowalskiego, niedopuszczenie premiera Morawieckiego do debaty PE jest „niebywałym skandalem”. Potwierdza to tezę, że „w PE zasiada dużo pożytecznych idiotów, którzy wpisują się w narrację Putina i Łukaszenki”. - Cała Europa powinna dziękować Polsce za to, że ochroniliśmy Europę przed kolejnym kryzysem migracyjnym - stwierdził. Poseł PIS zaznaczył, że Polska w żadnym miejscu nie złamała jakiegokolwiek przepisu prawa międzynarodowego. Dodał, że kryzys nie byłby tak duży, gdyby ludzie pokroju Sterczewskiego czy Jońskiego nie dawali pożywki propagandzie Łukaszenki. Zaapelował przy tym do posła Łąckiego i KO, żeby byli oni „choć raz lojalni wobec państwa polskiego”.
Poseł Łącki stwierdził, że polski premier powinien zostać dopuszczony do debaty. Słowa niektórych parlamentarzystów, zrównujących nasze działania z tymi reżimu Łukaszenki, skomentował w ten sposób, że „każdy ma swoje poglądy” i „nie ma co się kłócić, że jedni są za tym, żeby Polsce pomagać, a inni nie”. W swojej wypowiedzi skrytykował decyzję o nie wpuszczaniu dziennikarzy na obszar graniczny, twierdząc, że nie mamy w Europie swojego przekazu.