Micheil Saakaszwili został dziś uwolniony z rąk policji przez swoich zwolenników. Były prezydent Gruzji przemaszerował pod ukraiński parlament i żąda obalenia Petra Poroszenki. – Nie mamy się czego bać, niech oni boją się nas – mówił przed kościołem rzymskokatolickim pw. św. Aleksandra.
– Idziemy do Rady, gdzie będziemy domagać się impeachmentu prezydenta – powiedział Saakaszwili po uwolnieniu z rąk policji przez swoich zwolenników. Następnie były prezydent Gruzji razem z tłumem przeszedł pod ukraiński parlament, gdzie wezwał obywateli kraju do przyjścia na Majdan Niepodległości i "rozpoczęcia procesu uwolnienia kraju od Poroszenki i jego bandy". – Nie mamy się czego obawiać, to niech oni boją się nas – krzyczał.
Kijów. Zwolennicy Saakaszwilego blokują przejazd samochodu z zatrzymanym byłym prezydentem pic.twitter.com/oqFd0WgjnS
— Piotr Andrusieczko (@PAndrusieczko) 5 grudnia 2017
– Udokumentowaliśmy otrzymanie przez Saakaszwilego od strony rosyjskiej około pół miliona dolarów – mówił podczas konferencji prokurator generalny Jurij Łuczenko. Saakaszwili zaprzeczył jednak współpracy swojego środowiska z otoczeniem Wiktora Janukowycza.
Saakaszwili uwolniony przez swoich zwolenników pic.twitter.com/4IeHdRUHUk
— Piotr Andrusieczko (@PAndrusieczko) 5 grudnia 2017
Były prezydent Gruzji został zatrzymany we wtorek rano. "W domu Micheila Saakaszwilego wyważane są drzwi! Ulica Kostiolna. Zbieramy się!" – napisał na Facebooku były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Dawid Sakwarelidze. W trakcie szturmu drzwi jego mieszkania Saakaszwili miał krzyczeć, że "Poroszenko jest złodziejem i zdrajcą ukraińskiego narodu". Wzywał też do demonstracji ulicznych oraz protestów. Powodem zatrzymania polityka było prowadzenie przez niego działań zmierzających do obalenia władz państwowych.