Tusk zapewnia, że nie planuje startu w wyborach. Podobnie mówił przed czmychnięciem do Brukseli...
"Nie zamierzam kandydować. Najbliższe lata to naprawdę bardzo poważna harówa. Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem" - brzmiała odpowiedź Donalda Tuska na pytanie, czy zamierza on wystartować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Ciekawe, czy słowa te są warte tyle, co przed laty, kiedy czmychnął z fotela premiera RP na ciepłą posadkę w Brukseli...
Dziś podczas konferencji prasowej, szef rządu Donald Tusk zapowiedział, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Poinformował również, że wspólna kandydatura KO lub całej koalicji w tych wyborach powinna zostać ogłoszona przez Bożym Narodzeniem.
„Decyzję o kandydacie Koalicji Obywatelskiej, a może szerzej całej koalicji 15 października powinniśmy ogłosić przed świętami Bożego Narodzenia. Nie ma co za wcześnie zaczynać kampanii”
– powiedział dziennikarzom.
I jak zapewnił: „Nie zamierzam kandydować. Najbliższe lata to naprawdę bardzo poważna harówa. Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem”.
W 2014 roku też zapewniał...
To teraz przypomnijmy... W lipcu 2014 roku, czyli na chwilę przed objęciem posady szefa Rady Europejskiej, przekonywał, że... zostawi Polski i nie wybiera się do Brukseli.
" Odpowiadając na każde ze 150 pytań w tej kwestii, od wczesnej zimy lub nawet jesieni zeszłego roku: nie wybieram się do Brukseli"
– przekonywał wówczas Tusk.
Dodał, że "każdy dzień, każdy miesiąc potwierdza sens tej decyzji", a "w Polsce jest wystarczająco dużo powodów by troszczyć się o to, co dzieje się w Polsce i wokół Polski".
Co z tego wyszło? Wszyscy pamiętamy.
Źródło: Republika, niezalezna.pl
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze
"Będą stawiać zarzuty za nielubienie Tuska?!". Andruszkiewicz przestrzega przed cenzurą rządu 13 grudnia
"Chcemy odnowy starego kontynentu". Europejscy konserwatyści złożyli na ręce Ojca Świętego deklarację ideową
Niemcy dają zielone światło na umowę z Mercosur. Oni będą mieć z tego korzyści, a my tylko straty