B. premier Donald Tusk, pytany dlaczego pomimo zapowiedzi nie został przedstawiony raport z tzw. afery taśmowej, powiedział, że woli wywiązywać się z zapowiedzi, ale nie był w stanie przewidzieć, iż przestanie być szefem rządu. - Zawiedzionych oczywiście przepraszam - podkreślił.
Pod koniec sierpnia Tusk zapowiedział, że we wrześniu ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przedstawi szczegółową informację na temat sprawy podsłuchów rozmów polityków, ministrów i biznesmenów. "Potem podejmę stosowne decyzje" - zadeklarował wówczas. 30 sierpnia Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej, w konsekwencji czego przestał być premierem. Sinekiewicz natomiast przestał być szefem MSW, w nowym rządzie stworzonym przez Ewę Kopacz, tekę tę objęła Teresa Piotrowska.
- Przestałem być premierem, więc mam problem, bo oczywiście wolę się wywiązywać z tego typu zapowiedzi, ale dwóch ludzi, którzy wzięli za to odpowiedzialność nie jest w rządzie. Nie byłem w stanie przewidzieć, że finał tej brukselskiej Rady Europejskiej, która dokonała wyboru(jego na szefa Rady Europejskiej) będzie tak wyglądać. Zawiedzionych oczywiście przepraszam, ale z całą pewnością nowe władze będą - we własnym interesie - zmierzały do możliwie szybkiego wyjaśnienia - powiedział Tusk dziennikarzom.
Jak dodał, zrobiła na nim też wrażenie sugestia wyrażona przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, "że w związku z tym, że toczy się śledztwo, być może lepiej byłoby, gdyby politycy nie próbowali być komentatorami tego, co się dzieje w tej chwili i co jest w rękach prokuratury". - Być może powinniśmy oczekiwać od prokuratury jakichś systematycznych komunikatów, być może to jest lepsza droga - powiedział b. premier.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prokuratorzy i funkcjonariusze ABW przesłuchani ws. interwencji w redakcji Wprost