Kaliski sąd skazał trzech nastolatków za znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. - Jest nauczka dla mnie i przepraszam za to - powiedział przed sądem jeden z oskarżonych.
Makary M., Wojciech R. i Mikołaj S. podczas kampanii wyborczej w miejscu publicznym znieważyli Prezydenta RP Andrzeja Dudę. Młodzi ludzie podczas imprezy w Sulmierzycach, zerwali z prywatnej posesji baner z wizerunkiem prezydenta Dudy, następnie go pocięli i wykrzykiwali wulgarne słowa typu "je*** Dudę". Cała sytuacja została uwieczniona na filmikach.
Kara, którą jednak orzekł jest łagodniejsza, niż wnosiła o to prokuratura. Całą trójkę skazano na dwa miesiące prac społecznych po 20 godzin. Groziły im za to nawet trzy lata więzienia.
- Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni dopuścili się zarzucanego każdemu z nich czynu - mówiła Katarzyna Maciaszek, sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu.
Na imprezie był syn radnej z PiS-u
- Mama wypytywała mnie o to, bo dowiedziała się od kogoś - wyjaśniał w sądzie.
Radna o sprawie poinformowała swoich kolegów z klubu PiS oraz policję.
- My rozliczaliśmy się z dystrybucji tych banerów a jeden z nich zniknął - tłumaczyła w sądzie.
Syn radnej nie protestował przeciwko zachowaniu się oskarżonych.
- Nie chciałem reagować, bo był alkohol i bałem się, że może dojść do kłótni. Bałem się, bo wiedziałem, że z tego może być afera - zeznał syn radnej.
Chcieli uniewinnieniaMikołaj S. nie przyznał się do winy, ale zaznaczył, że nie powinien wyrażać się tak o prezydencie mimo innych poglądów politycznych. Makary M. wstydził się swojego zachowania, lecz zaznaczył, że była to polityczna manifestacja, po czym przeprosił. Natomiast Wojciech R. powiedział, że był to impuls i gdyby był trzeźwy na pewno nie zrobiłby tego.
Adwokat Tomasz Kowalski tłumaczył, że "w przypadku tak młodych ludzi można zdecydowanie stwierdzić, że ich działanie było tylko głupotą, naiwną zabawą, chęcią zwrócenia na siebie uwagi a nie chęcią obrażenia prezydenta".
- Tutaj nie ma odpowiedniej formy zamiaru, która jest niezbędna do przypisania zamiaru sprawstwa, czyli chęci obrażenia prezydenta - podkreślał.
Prokurator w mowie końcowej wnioskowała o ukaranie nastolatków sześcioma miesiącami prac społecznych i koniecznością zapłacenia po 500 złotych na rzecz pokrzywdzonego prezydenta Andrzeja Dudy. Obrona wnosiła o uniewinnienie, kwestionując to, że do sytuacji doszło w miejscu publicznym oraz jego chuligański charakter. Sąd przychylił się jedynie do drugiego z wniosków. Wyrok nie jest prawomocny.