Tomczyński: Zastanawiałbym się nad ogólnym poziomem sądownictwa
Gośćmi Telewizji Republiki byli mec. Adam Tomczyński i Kordian Korytek. – Zastanawiałbym się nad ogólnym poziomem sądownictwa. To wciąż jest ten sam problem. Sędziowie muszą być gotowi do rozpoznawania spraw. To dotyczy zarówno spraw cywilnych, jak i rodzinnych – powiedział Tomczyński.
– Sprawa dotyczy mojego syna. Sąd apelacyjny nakazał wydanie dziecka w ciągu trzech dni. Opinie psychologów i psychiatry mówiły, że syn nie powinien zostać wydany w tych warunkach. Stwierdziłem, że dla jego dobra nie wydam dziecka i z tego tytułu postawiono i zarzuty karne. Syn w tej chwili jest na Łotwie. Jest wynaradawiany. Syn został uprowadzony z sądu, zmieniono mu nazwisko. Mimo, że teraz syna nie widuje prawie wcale to mam nadzieję, że to się zmieni -powiedział Kordian Korytek
– Mimo wszystko musimy wykonywać wyroki sądu. Drugi aspekt, który jest istotniejszy to pytanie co było wcześniej. Zastanawiam się jak silne musi być przekonanie sądu, aby zmienić wyrok sądu pierwszej instancji. To musiałby być absolutnie przekonujący argument. Z tego co mówi pan Korytek nie wydaje mi się, że miał takie podstawy – podkreślił mec. Tomczyński.
– Jest wiele wątpliwości. Kiedy przypominam sobie sprawę, kiedy sąd drugiej instancji zwolnił gwałciciela, który po wyjściu z więzienia znowu zgwałcił. To jest kolejny argument, że sąd drugiej instancji nie wie lepiej. Czy sąd powinien wydawać nasze dzieci za granicę? Uważam, że bardzo dobrze, że w tę sprawę zaangażowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Pan ma prawo widywać, wychowywać dziecko i mówić do niego po polsku. Jeśli nie dały rady sądy, to niech się zajmie tym ministerstwo – ocenił.
– Zastanawiałbym się nad ogólnym poziomem sądownictwa. To wciąż jest ten sam problem. Sędziowie muszą być gotowi do rozpoznawania spraw. To dotyczy zarówno spraw cywilnych, jak i rodzinnych. To nie jest tak, że jeśli raz przeczyta się konwencję haską to będzie się czuło związek rodzica z dzieckiem. Trzeba włączyć swoją empatię – zaznaczył Tomczyński.
– Pracowałem w Sądzie Rodzinnym i zawsze starałem się wniknąć w kontakt z dzieckiem. Często wypraszałem rodziców i rozmawiałem z dzieckiem na osobności, aby poznać również jego punt widzenia. Zostałem wysłany do Sądu Rodzinnego, ponieważ tam było największe zapotrzebowanie. Mam nadzieję, że teraz z większym rozsądkiem będą rozsyłani sędziowie. Najważniejsze jest dobro dziecko. Musimy wiedzieć co będzie dla niego najlepsze – zaznaczył. – Będą konflikty na linii sąd polski, a sądy zagraniczne. Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego sąd drugiej instancji był na tyle odważany, żeby zmienić wyrok – dodał.