Tomasz Raczek na siłę chce zohydzić film Smoleńsk
Bycie recenzentem filmowym to pewnego rodzaju sztuka. Kiedyś Tomasz Raczek recenzował w ten sposób filmy. Dziś, Raczek stał się propagandzistą upadających "autorytetów" III RP i zamiast uczciwie podejść do tematu (czyli po fachowemu - jak mawia się na Śląsku), krytyk zaserwował nam recenzję propagandową.
Recenzja filmu Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauze, ukazała się na stronie Tomasza Raczka.
Poniżej kilka cytatów, z tej jakże KODowskiej recenzji:
"Rodziny tych, którzy zginęli w katastrofie samolotowej w Smoleńsku (niezależnie od tego, w którą przyczynę tej katastrofy wierzą – wypadek, czy zamach), od Barbary Nowackiej po Jarosława Kaczyńskiego, powinny czuć się głęboko zranione stopniem artystycznej nieudolności, jaką prezentuje film pt. „Smoleńsk”.
"Nie umiem sobie wytłumaczyć, dlaczego dopuszczono do premiery dzieło tak chrome, nieudane i nieprofesjonalnie wykonane. Z bólem stwierdzam, że nic tu nie wyszło: ani scenariusz Marcina Wolskiego, Macieja Pawlickiego, Tomasza Łysiaka i Antoniego Krauzego, tonący w chaosie splątanych i nienazwanych z imienia wątków; ani przestraszona nadmiarem niejasności reżyseria Antoniego Krauzego, pozostająca w stanie permanentnego zachłyśnięcia i braku tlenu; ani pośpieszne, niedopracowane aktorstwo, chwilami przypominające scenki znane z telewizyjnego Magazynu Kryminalnego 997, w którym amatorzy odtwarzali przebieg krwawych zbrodni; ani praca kamery; ani niechlujna dokumentacja przebiegu całej historii.
„Smoleńsk” nie jest filmem o tragicznym locie prezydenckiego samolotu na uroczystości w Katyniu. Nie jest też hołdem dla ofiar. Nie jest opowieścią o tych, którzy zmagają się z gwałtownym odejściem najbliższych, ani docu-dramą, opowiadającą nam minuta po minucie, co się wtedy wydarzyło.
Czym więc jest?
Przede wszystkim paszkwilem na TVN, który pod zmienioną nazwą TVM odgrywa w filmie tę samą rolę, którą w „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy spełniała propagandowa TVP czasów komunizmu. Mamy nawet dość wyraźne nawiązanie fabularne do „Człowieka z marmuru”, bo główną postacią „Smoleńska” okazuje się telewizyjna dziennikarka Nina (wzorowana na postaci Katarzyny Kolendy-Zaleskiej) próbująca zrealizować reportaż na temat prawdziwych okoliczności katastrofy, podobnie jak u Wajdy dziennikarka Agnieszka usiłowała powiedzieć prawdę o losie Mateusza Birkuta. Nina, tak jak wcześniej Agnieszka, ma jednak oportunistycznego szefa (obsadzony w tej roli Redbad Klynstra okazał się całkowitym nieporozumieniem), który na różne sposoby próbuje sparaliżować jej dążenie do prawdy"
"Nie należę do tych, którzy sądzą, że wiedzą, co się stało w Smoleńsku i za wszelką cenę upierają się przy swojej wersji wydarzeń. Jestem widzem wręcz idealnym, bo moja niepewność powoduje, że czekam na opowiedzenie tej historii – pokazanie argumentów lub choćby tylko poruszenie wyobraźni. Niestety „Smoleńsk” nie dostarczył mi ani informacji, ani emocji, bo tandetność narracji sparaliżowała wszelkie odczucia".
Polecamy Życzyn. Akt dywersji
Wiadomości
Kilkadziesiąt godzin po wysadzeniu torów Tusk zapowiada posiedzenie Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego
Internauci punktują wypowiedzi Gawkowskiego po zniszczeniu torów pod Życzynem: "Oni nawet nie komunikują się między sobą w rządzie"
Tomasz Sakiewicz o tłumaczeniach ministrów Tuska ws. aktów dywersji: "Puszczali pociągi po wysadzonym torze i nie sprawdzili co na nim się dzieje"
Debata Pracodawcy Godnego Zaufania: Wzrost wynagrodzeń tak, ale w powiązaniu z rozwojem gospodarki
Artykuł sponsorowany
Karczewski w Republice: Premier zniknął w chwili kryzysu. Chaos, sprzeczne komunikaty i cisza ze strony państwa
Najnowsze
Wojewoda lubelski nie poniesie kary za zdjęcie krzyża w urzędzie
Internauci punktują wypowiedzi Gawkowskiego po zniszczeniu torów pod Życzynem: "Oni nawet nie komunikują się między sobą w rządzie"
Tomasz Sakiewicz o tłumaczeniach ministrów Tuska ws. aktów dywersji: "Puszczali pociągi po wysadzonym torze i nie sprawdzili co na nim się dzieje"