Skąd się wziął różaniec? Dowiedz się!
Gościem programu „Wolne Głosy po południu” był we wtorek Wincenty Łaszewski – doktor teologii, wybitny mariolog, autor książki „Wszystko o różańcu, który może wszystko”, która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Fronda.
– Powszechnie uważa się, że początkiem całej historii różańca jest spotkanie św. Dominika pod Tuluzą z Matką Boską, która podarowała mu różaniec i nauczyła jak się na nim modlić. Jednak korzeni różańca możemy szukać nawet w II wieku n.e. na terenach dzisiejszej Palestyny i Syrii. - opowiadał dr Łaszewski.
– Jezus nie kazał nam nieustannie pracować, czy robić co innego, ale nieustannie się modlić. Nie było gotowej drogi, świat wiary rozwijał się stopniowo. Wczesne formy modlitwy nieustannej powstały w pustelniach i stopniowo przyjmowały coraz to nowe formy. W pewnym momencie w klasztorach zaczęto się zastanawiać, co zrobić z niepiśmiennymi mnichami, kiedy ci co umieją czytać, czytają razem Pismo Święte. Polecono zatem niepiśmiennym mnichom nieustanne odmawianie modlitwy „Ojcze Nasz”. – kontynuował autor.
Czy jednak takie bezmyślne „klepanie zdrowasiek” ma w ogóle sens? Dr Łaszewski odpowiada, że owszem, bo polegało to na czymś zupełnie innym: - Nieustanne powtarzanie modlitwy sprawia, że odrywamy się od świata zewnętrznego, że odmienia się nasze serce, powtarzając te same słowa szukamy zjednoczenia z Bogiem.
– Jedna z dziesięciu najważniejszych bitew w historii świata w której walczyły trzy armie: armia turecka, armia chrześcijańska Piusa V i armia różańcowa zawdzięcza swój przebieg modlitwie różańcowej. Pius V ustanawiając święto Matki Boskiej Różańcowej był przekonany, że wcale niepewne zwycięstwo z Turkami zapewniły mu wojska różańcowe. - wyjaśniał autor.
– Różaniec jest modlitwą, która może wszystko, jeśli tylko potrafimy się nią właściwie posłużyć. - zakończył dr Łaszewski.