Senator Warzocha o tym jak rząd chce pomóc rodzinom osób niepełnosprawnych!
— Skala potrzeb jest znana rządowi. Ona wynika wprost z liczby zrejestrowanych osób niepełnosprawnych. Rząd wychodząc naprzeciw potrzebom musi te sprawy uregulować — powiedział senator Artur Warzocha (PiS), który był gościem red. Katarzyny Hejke w programie "W Punkt" w Telewizji Republika. W studiu wystąpił również senator Jan Rulewski (PO).
Przypomnijmy: dziś w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów podczas briefingu prasowego Minister Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej i Minister Finansów Teresy Czerwińskiej zaprezentowano „mapę drogową” budowy systemu wsparcia osób niepełnosprawnych i ich rodzin.
— Skala potrzeb jest znana rządowi. Ona wynika wprost z liczby zrejestrowanych osób niepełnosprawnych. Rząd wychodząc naprzeciw potrzebom musi te sprawy uregulować — zaczął senator PiS.
— Nie znam rodziny, która nie miałaby członka w rodzinie niepełnosprawnego i który by się z tym nie zgłosiła do urzędu — dodał.
— Ta pomoc jest skierowana jest bezpośrednio do osoby niepełnosprawnej i wspiera rodzinę — podkreślił Warzocha.
Przemyślany projekt
— Projekt jest przemyślany — nie miał wątpliwości gość programu.
— Jeśli udzieli się ludziom ulgi, to później bardzo ciężko je odebrać. Nie można traktować ludzi instrumentalnie, nie można się nimi bawić — odpowiedział senator. Pomysłodawcą jednorazowych ulg był senator Jan Rulewski, który powiedział...
— Rząd poszedł po rozum do głowy i zaczął pracować. Niestety od końca, czyli od spełniania obietnic finansowych. Trzeba zacząć od początku. Od orzecznictwa. Żeby rozdawać tak duże pieniądze to trzeba wiedzieć komu dać, ile dać i z jaką myśl dać.
Danina Tuska
— Nie jest żadnym rozwiązaniem zamykanie rodzica i dziecka niepełnosprawnego choćby za złotymi drzwiami. Ci ludzie nie mogą być wykluczeni — podkreślił.
— Demagogia wobec osób niepełnosprawnych jest bardzo uwłaczająca — stwierdził Rulewski.
— Jest problem z niepełnosprawnymi. Jest danina — dodał.
— Niestety premier Tusk uległ żądaniu 1477 zł. Wszyscy potem chcą tego samego — powiedział Rulewski.