Seks skandal na polskiej lewicy. Oskarżeni dziennikarze „Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”
Na łamach „Codziennika Feministycznego” pojawił się artykuł w którym oskarżani o molestowanie seksualne są dwaj lewicowi dziennikarze. Wedle portalu dorzeczy.pl to Jakub Dymek z Krytyki Politycznej i Michał Wybieralski redaktor naczelny „Stołecznej”, czyli warszawskiego dodatku do „Gazety Wyborczej”.
– To tekst o seksizmie, powielaniu patriarchalnych i paternalistycznych wzorców, nierównym traktowaniu kobiet w środowisku, które temat równości płci podnosi równie chętnie, co w tę równość godzi. To tekst o przemocy i molestowaniu. Napisany przez pięć kobiet, we współpracy i przy wsparciu trzech kolejnych. Kobiet, które połączyła wspólnota doświadczeń związanych z dwoma lewicowymi przedstawicielami świata mediów – możemy przeczytać we fragmencie artykułu w „Codzienniku Feministycznym”.
Kolejne fragmenty zdradzają erotyczne szczegóły. – Po wieczorze spędzonym z czołowym lewicowym publicystą, mimo jego kiepskiego stylu podrywu i zachowania, nieopatrznie skończyliśmy u mnie w domu. Po zamknięciu drzwi jego ton zmienił się nie do poznania. Zaczął proponować mi związek, obiecując całkowitą zmianę swojego postępowania. Zgodziłam się, ale ponieważ byliśmy pijani i zmęczeni, poprosiłam, żebyśmy poczekali z seksem. Byłam podejrzliwa wobec jego deklaracji i nie miałam najmniejszej ochoty na seks. Niestety, nie mógł się opanować. Zostałam zgwałcona. Okazałam niechęć i wielokrotnie prosiłam, by przestał – nie chciałam, żeby nasz pierwszy seks wyglądał w ten sposób. Reagował na to poirytowaniem, zwrócił mi uwagę, że “mogłabym zacząć być zadowolona”. Nie chciałam go wtedy obwiniać. Myślałam, że może to tak z rozpędu, z głupoty – wspomina jedna z pokrzywdzonych kobiet.
Zarówno „Krytyka Polityczna”, jak i „Gazeta Wyborcza” zdecydowały się zawiesić współpracę ze swoimi publicystami.
– Zostałem oskarżony i pomówiony o gwałt przez moją byłą partnerkę, Dominikę Dymińską. Chcę powiedzieć, że nie jestem winny i mogę tego dowieść. Zarzuty są w świetle całej naszej relacji, która trwała przez kilka miesięcy po rzekomym gwałcie, są absurdalne. Redakcja „Codziennika Feministycznego” nie podjęła żadnej próby kontaktu ze mną przed publikacją tekstu. Byłem tą „sprawą” szantażowany - moje próby wyjaśnienia, porozmawiania i wysłuchania zarzutów prowadziły wyłącznie do dalszych gróźb. Nie chciałem, aby sprawa miała publiczny charakter, ale jak widać, sprawy potoczyły się inaczej" – komentuje sprawę na Facebooku Dymek.
W innym tonie wypowiada się Wybieralski. – Przepraszam wszystkie osoby - autorki tekstu i inne osoby, jeśli takie są - które poczuły się urażone, molestowane czy prześladowane przez moje wypowiedzi czy zachowania. Ogromnie tego żałuję, nie było to nigdy moją intencją. Tekst każe mi przemyśleć moje postępowanie i relacje międzyludzkie. Chciałbym zadośćuczynić wyrządzonym przeze mnie krzywdom w formie, której oczekują skrzywdzone osoby. Do czasu wyjaśnienia sprawy zgodnie z procedurą Agory dotyczącą molestowania seksualnego oraz mobbingu nie będę komentował sprawy – możemy przeczytać w oświadczeniu autora.