Marszałek Sejmu Radosław Sikorski poinformował, że posłowie uczczą w piątek minutą ciszy zmarłego w ubiegłym tygodniu aktora Stanisława Mikulskiego. Decyzja ta napotkała jednak na sprzeciw części posłów i reprezentantów środowisk niepodległościowych. – Zaangażowanie polityczne Stanisława Mikulskiego na rzecz komunistycznego reżimu dyskwalifikuje go – stwierdził Stanisław Pięta z PiS
Posłowie SLD złożyli projekt uchwały w sprawie "upamiętnienia postaci Stanisława Mikulskiego". Jak podkreślają był to aktor, który stworzył wiele ról teatralnych i filmowych. Tadeusz Iwiński uzasadniając wniosek mówił, że był ikoną popkultury, a jego rolę wpisały się w świadomość Polaków.
Zdecydowanie inaczej postać Mikulskiego oceniają posłowie z prawej strony.
– Zaangażowanie polityczne Stanisława Mikulskiego na rzecz komunistycznego reżimu dyskwalifikuje go – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Stanisław Pięta z Prawa i Sprawiedliwości.
W jego opinii decyzja Sikorskiego jest kolejnym po uroczystym pogrzebie Jaruzelskiego symbolicznym gestem Platformy wobec twardego, lewicowego, czy nawet postubeckiego elektoratu.
Politycy prawicy przypominają o czarnej karcie kariery Mikulskiego, kiedy był pupilem władz PRL a podczas stanu wojennego nie przyłączył się jak inni aktorzy do bojkotu telewizji.
Inicjatywę Sikorskiego krytykują nie tylko politycy. Również nieprzychylnie wypowiedział się o niej dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
– Marszałkowi Sikorskiemu najwyraźniej pomyliła się rzeczywistość z filmową fikcją – ocenił w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Jak tłumaczył, czcić minutą ciszy można tych, którzy zasłynęli bohaterstwem lub ofiarną pracą dla polskiej racji stanu.
Jak dodał, "Stawka większa niż życie" była zakłamanym historycznie peerelowskim serialem.
CZYTAJ TAKŻE: