– Nie chcę się wypowiadać o prawdziwości zawartych w tych dokumencie, ale jest faktem, że taki dokument istnieje i ma wiele cech prawdziwego dokumentu. Na tyle, na ile udało mi się sprawdzić, niektóre informacje można potwierdzić, inne powinny zostać poważnie przeanalizowane przez polskie służby – mówił dla Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.
– Przede wszystkim ujawniliśmy skany dokumentów BND, tych, na których opierał się Jurgen Roth, pisząc swój raport. Tych dokumentów nie ma w tej książce, my postanowiliśmy udowodnić, że taki dokument istnieje. Nie chcę się wypowiadać o prawdziwości zawartych w tych dokumencie, ale jest faktem, że taki dokument istnieje i ma wiele cech prawdziwego dokumentu. Na tyle, na ile udało mi się sprawdzić, niektóre informacje można potwierdzić, inne powinny zostać poważnie przeanalizowane przez polskie służby.
Niemniej, mamy dokument, z którego wynika, ze była pewna grupa w FSB, która postanowiła dokonać zamachu na samolot, w którym leciał polski prezydent i tego zamachu przeprowadziła – powiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
– Mamy dokument, który wskazuje na związek z Rosjanami, tego, co się wydarzyło, ale też z Polakami. Jest to dokument sporządzony przez oficera niemieckiego wywiadu, który szukał źródeł w polskich służbach. Należy zacząć od przesłuchania oficerów polskiego wywiadu, który był źródłem BND. Próbowaliśmy dotrzeć do bohaterów tego materiału, jeden z elementów udało się potwierdzić, sześć lat temu był mail, który może potwierdzić, sprzed sześciu lat, że coś jest na rzeczy. Polskie służby muszą zadać pytanie Niemcom, co wiedzą na temat Smoleńska i skąd wziął się ten dokument, dlaczego nie został on przekazany Polakom? – mówił Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" przyznał, że "zawsze może być to prowokacja, nie przesądzamy o jego prawdziwości, być może jest to rodzaj gry służb". – Taki dokument absolutnie powinien się ukazać, żeby można było o nim mówić. Jurgen Roth jest niezwykle poważnym, o ile nie najpoważniejszym w Niemczech dziennikarzem śledczym, zawsze miał bardzo dobre kontakty z BND i jeżeli ma taki dokument, jeżeli go widział, to tym bardziej polska opinia powinna go zobaczyć – wskazał.
Mówiąc o tym, dlaczego dokument nie ujrzał światła dziennego wcześniej, Tomasz Sakiewicz powiedział, że jest to skutek bierności poprzedniego polskiego rządu. – Polski rząd w czasach Tuska i Kopacz nigdy nie zwrócił się o takie materiały, a takie materiały istnieją – przyznał.