Warszawski sąd oddalił powództwo w procesie cywilnym, jaki Radosław Sikorski wytoczył wydawcy dziennika "Fakt" w sprawie antysemickich komentarzy internautów na forum gazety. Administrator strony nie dopuścił się zaniechań - uznał sąd.
- Dobra osobiste powoda w postaci godności i dobrego imienia niewątpliwie zostały naruszone przez umieszczenie na stronie internetowej fakt.pl rasistowskich stwierdzeń. Wpisy te były dokonywane przez anonimowych użytkowników strony internetowej pozwanego - wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Pyzio z Sądu Okręgowego w Warszawie. Dlatego - jak dodał - należało rozważyć, czy właściciel portalu internetowego dopuścił się bezprawnych działań lub zaniechań.
Sąd, wydając orzeczenie, oparł się na przepisach ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. - Według tej ustawy pozwany nie miał obowiązku sprawdzać wpisów internautów, a spółka usunęła wszystkie wpisy pod artykułem, jak tylko powzięła o nich wiedzę - uzasadniał sędzia. - Uznając nawet, że obowiązujące przepisy w niewystarczającym stopniu chronią dobra osobiste naruszane przez anonimowe wpisy na forach internetowych, nie sposób przypisać w tym zakresie pozwanej spółce odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych powoda, gdyż jej działanie nie było bezprawne - wskazał sędzia.
Adwokat marszałka Sejmu mec. Roman Giertych wnosił w tej sprawie, by sąd nakazał spółce Ringier Axel Springer Polska przeprosiny i wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia. Strona pozwana chciała oddalenia pozwu, m.in. dlatego, że już raz wyraziła ubolewanie za te wpisy. W 2011 r. Sikorski - jeszcze gdy był szefem MSZ - wypowiedział walkę antysemickiej i rasistowskiej "mowie nienawiści" w sieci. Zawiadomił prokuraturę o przestępstwie szerzenia nienawiści na tle narodowościowym. W 2011 r. wydawcy "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" przeprosili Sikorskiego za takie wpisy. Sikorski uznał to jednak za niewystarczające i poszedł do sądu. W 2012 r. ugodę z Sikorskim zawarł wydawca "Wprost", a w 2013 r. - portal "Pulsu Biznesu".