– Pragnę wyrazić swoje oburzenie, że najwyższe władze Rzeczypospolitej nie zauważyły 69. rocznicy zakończenia II wojny światowej – wojny, w której zginęły miliony obywateli Rzeczypospolitej – mówił na briefingu w Sejmie lider SLD Leszek Miller.

Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska wyjaśniła, że w tym roku będą organizowane obchody okrągłych rocznic 70-lecia wybuchu Powstania Warszawskiego i 25-lecia odzyskania niepodległości. – Tam gdzie trzeba było, ludzie pamiętali o żołnierzach i osobach, które zginęły. Poza tym dla wielu Polaków ten 9 maja nie do końca był szczęśliwym zakończeniem wojny – dodała.

Miller mówił wcześniej, że dla SLD „fakt, że w faszystowskim Berlinie powiewały biało-czerwone sztandary, jest powodem do dumy i szacunku dla tych żołnierzy, którzy wówczas kończyli wojnę w Berlinie”.

– Mam wrażenie, że zarówno pan prezydent, premier, jak i inni przedstawiciele najwyższych władz wstydzą się polskiej flagi powiewającej w 1945 roku nad kapitulującym Berlinem – ocenił.

Wiceszef sejmowej Komisji Obrony Narodowej Stanisław Wziątek (SLD) stwierdził z kolei, że brak uczczenia 69. rocznicy zakończenia II wojny światowej świadczy o „mieszaniu do bieżącej polityki spraw, które mają historyczne i wręcz narodowe znaczenie”.

– To jest taki dodatkowy element tożsamościowy ze strony SLD, bo pamiętamy, że ta partia była również przeciwko uczczeniu Jana Pawła II – przypominał w Telewizji Republika Rafał Ziemkiewicz.

Jak podkreślał publicysta, „Miller tkwi przy swojej wersji historii”, według której „przyszła Armia Czerwona, wyzwoliła nas itd.”.

– Trzeba być skończonym kretynem, żeby świętować 8 lub 9 maja – mówił Ziemkiewicz. – To jest dzień naszej żałoby narodowej, naszej zagłady – dodawał i podsumowywał: „rzeczywiście czcić ma co Putin”.