- Środowiska artystyczne są opanowane myśleniem lewicowym. To jest intelektualne niepogodzenie się z demokratycznym wyborem - komentuje gość programu "Republika po południu" publicysta Marek Król.
Gościem redaktora Bąka w drugiej części programu "Republika po południu" był publicysta Marek Król.
Publicysta wyjaśnia, że Roman Giertych znalazł kruczek prawny, który podobno stawia pod znakiem zapytania legalność wyborów prezydenckich - Wymyślił sobie aby opozycja zerwała kworum, ale tu nie wiadomo co miałoby się stać. Chyba pomyliło mu się z wyborem Jaruzelskiego. Ale tu zgromadzenie nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość – podkreślił Marek Król.
- Co z zachowaniem posłów, którzy zapewniali, że nie będzie ich na zaprzysiężeniu? - zapytał redaktor Bąk.
- Jest to ostatnia szansa dla ludzi bez znaczenia, którzy chcą zaistnieć. Pierwszy był Lech Wałęsa, drugi Komorowski, nie będzie Schetyny, Pani Kopacz. Nie będzie Donalda Tuska. Nie ma to żadnego wpływu prawnego. To są takie zabawne zachowania, ale one świadczą o niskiej klasie tych ludzi, a przede wszystkim o tym, jak oni szanują państwo, bo demokratyczne wybory się odbyły i trzeba zaakceptować wolę narodu. Może im się nie podobać Andrzej Duda, ale muszą uznać, że jest on legalnie wybranym prezydentem na następne 5 lat – skomentował Król.
Podobnego kontestowania Polacy doświadczali już w 2015 roku, czy po wyborze na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według myślenia opozycji, jeśli nasi wygrywają wybory, to wybory są słuszne i demokracja działa, natomiast jeśli wygrywa Zjednoczona Prawica, to my to kwestionujemy. Kontestowanie wyboru Polaków w takim natężeniu nie było, nawet gdy prezydentem został Wojciech Jaruzelski.
Redaktor Bąk zapytał rozmówcę o dziwne zachowania i komentarze w środowisku artystycznym po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich.
- Środowiska artystyczne są opanowane myśleniem lewicowym. To jest intelektualne niepogodzenie się z demokratycznym wyborem. Trzeba by wymienić naród. Nie da się go wymienić. Wszystkie te osoby poza Polską nie są w stanie zarobić. Ich dorobek jest ściśle związany z odbiorcą polskim i poza Polską nie zaistnieją. To jest żałosna demonstracja świadcząca o zapadłości intelektualnej tych ludzi. Jest to objaw polakofobii ludzi, którzy czują się lepsi od innych – wyjaśnia Marek Król.
Publicysta jest zwolennikiem redukcji ministerstw i stanowisk wiceministrów, ponieważ biurokracja w tym rządzie jest za bardzo rozbudowana. Może to być problem, gdyż zarówno Porozumienie, jak i Solidarna Polska będą chciały zachować swoje siły. Nie jest to jednak zagrożenie dla Zjednoczonej Prawicy, ponieważ poza PiS-em nie ma w niej ugrupowania, które samoistnie mogłoby zaistnieć.