Jak poinformował portal tvp.info, prokuratura uznała, że zdarzenie miało charakter raczej przypadkowy.
Do ataku na Kijowskiego doszło 25 czerwca, tuż przed północą na Dworcu Centralnym. "Rozmawiałem przez telefon i nagle usłyszałem jakiś stek wyzwisk i otrzymałem dwa czy trzy ciosy w kark i głowę (na plecach miałem plecak, więc były chronione). Nic mi się nie stało" – pisał wówczas na Facebooku lider KOD.
Jego zdaniem napastnik mógł znajdować się pod wpływem środków odurzających. "Wezwałem ochronę, atakujący został odprowadzony na komisariat, gdzie ja oraz on złożyliśmy krótkie słowne wyjaśnienia oraz daliśmy spisać swoje dokumenty. Po drodze atakujący poinformował, że zaatakował mnie, bo za nim chodziłem, donosiłem „IM”, gdzie jest, a oni chcą go zastrzelić. Wyglądał na zmęczonego życiem, być może pod wpływem środków zmieniających świadomość" – poinformował wtedy Kijowski.
Jak poinformował portal tvp.info, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ umorzyła dochodzenie w sprawie znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej lidera Komitetu Obrony Demokracji. – Przestępstwa te ścigane są z oskarżenia prywatnego, a po zbadaniu sprawy ustalono, że nie ma interesu społecznego, by postępowanie było prowadzone z urzędu – powiedział portalowi tvp.info prokurator Michał Dziekański, rzecznik prasowy warszawskiej Prokuratury Okręgowej.