Kilkanaście spotkań z politykami PiS przerwali lub zakłócili w ostatnim czasie aktywiści środowisk związanych z tzw. totalną opozycją. Szybko zauważono, że wśród prowodyrów tych incydentów powtarzają się wciąż te same osoby. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, niemal wszystkie z nich związane są z Komitetem Obrony Demokracji - pisze w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska" Grzegorz Wierzchołowski. PRZECZYTAJ FRAGMENT.
Chamskie okrzyki i agresywne zaczepki ze strony bojówkarzy KOD towarzyszyły zakończonemu niedawnemu spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej. Premier musiał opuścić salę w asyście policji. Zamieszanie rozpoczęło się po zakończeniu wystąpienia premiera, gdy zaczęła się faza pytań z sali. Premier był pytany m.in. o trwający w Sejmie protest osób niepełnosprawnych. Ale zadymiarzom nie chodziło o odpowiedź, lecz o awanturę. Już bowiem podczas odpowiedzi szefa rządu na to pytanie grupka osób zgromadzonych w sali wyjęła egzemplarze konstytucji i transparenty m.in. z napisami: „Pycha i Szmal”, „Wspieramy protest niepełnosprawnych w Sejmie”. Wznoszono też okrzyki: „Kłamca”, „Solidarność”, „Lech Wałęsa”.
Niektórzy politycy i sympatycy opozycji, komentując incydent, przekonywali, że PiS nie powinien mieć pretensji, bo wyraz niezadowolenia z rządów dał jakoby sam „suweren”. To jednak zwykłe mydlenie oczu: zadyma na spotkaniu w Gdańsku i niemal identyczne awantury w innych miejscach były dokładnie zaplanowane, a stoi za nimi garstka działaczy KOD.
Podróżnik z Żanęcina
Zaraz po przerwanym wystąpieniu Mateusza Morawieckiego – i triumfalnej reakcji środowisk opozycyjnych – w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się zdjęcia prowodyrów awantury w Gdańsku, a także osób próbujących zakłócać spotkania z innymi politykami PiS. Szczególne zainteresowanie wzbudził mężczyzna, pojawiający się zwykle w kraciastej koszuli i odgrywający wiodącą rolę w „rozbijaniu” dyskusji. Ów rzekomy reprezentant „suwerena” w kwietniu zadawał pytania Adamowi Lipińskiemu w Otwocku (o pieniądze wydane na kolekcję Czartoryskich) oraz awanturował się podczas wizyty Mariusza Błaszczaka w Dąbrówce na Mazowszu. 5 maja zakłócał spotkanie z premierem Morawieckim w Garwolinie, wdając się m.in. w szarpaninę ze zwolennikami PiS. 6 maja pojawił się w Radomiu na spotkaniu z Ryszardem Terleckim, także zakończonym KOD-owską demonstracją. Również 21 maja „rozbijał” wizytę Marka Kuchcińskiego w Jedlińsku. Nie zabrakło go też na spotkaniu z Krystyną Pawłowicz w Warszawie. Ten sam jegomość wyrywał mikrofon dziennikarzowi portalu prawicowyinternet. pl podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej w kwietniu 2018 r.
Jak ustalił portal Niezalezna.pl, mężczyzna nazywa się Piotr Łopaciuk. To przedsiębiorca, prowadzący w Żanęcinie pod Sokołowem Podlaskim przydrożny bar „Mak Kargul”. W 2016 r. koordynował demonstracje KOD w Siedlcach. Jego nazwisko pojawia się również w procesie o zakłócenie porządku na otwarciu wystawy generała Władysława Andersa w suwalskim Archiwum Państwowym. Ostatecznie Łopaciuk został uniewinniony, choć sąd uznał winę trzech jego kolegów. W lutym 2018 r. Piotr Łopaciuk stanął do walki o fotel przewodniczącego KOD Mazowsze. Przegrał jednak z Kingą Łozińską. Dodajmy, że Łopaciuk walczy z PiS na każdym froncie: manifestował w obronie „wolnych sądów”, uczestniczył w tzw. czarnych protestach... A w Internecie krążą jego zdjęcia z Bronisławem Komorowskim, Lechem Wałęsą, ks. Kazimierzem Sową, Michałem Szczerbą i Mateuszem Kijowskim. Ale Piotr Łopaciuk to niejedyny członek lotnej brygady KOD, zakłócającej spotkania polityków PiS z wyborcami.
CAŁOŚĆ ZNAJDZIESZ W JUTRZEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ". ZACHĘCAMY DO PODAWANIA DALEJ TEJ WIADOMOŚCI. NIECH POLSKA POZNA PRAWDĘ O ZADYMIARZACH!