O niemiecko-rosyjskiej współpracy gospodarczej, sporze wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz kompromisie aborcyjnym rozmawiali w "Wolnych Głosach" posłowie Elżbieta Borowska (Kukiz\'15), Dominik Tarczyński (PiS) i Arkadiusz Myrcha (PO).
– Działania prowadzone przez Moskwę są wielce kontrowersyjne. Mam nadzieję, że polityka europejska w stosunku do Rosji będzie konsekwentna. Polska opozycja będzie wspierała rząd w każdym zakresie, jeśli będzie to miało na celu wzmocnienie naszej pozycji na arenie międzynarodowej – przekonywał Arkadiusz Myrcha.
Niemiecki biznes na Kremlu
Zdaniem Dominika Tarczyńskiego takie sytuacje, jak spotkanie rosyjskiego prezydenta z przedstawicielami niemieckiego biznesu, to wyraz podwójnych standardów ze strony Berlina. – Wiemy o tym, że Angela Merkel, jako pracodawczyni Donalda Tuska jest tą, która rozdaje karty. Niemcy nam wytykają brak solidarności, wciskając uchodźców – zaznaczył poseł PiS. Z kolei zdaniem Elżbiety Borowskiej, "Niemcy zawsze puszczają oko do Rosji".
Posłanka Kukiz'15, pytana o spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, oświadczyła, że należy go jak najszybciej zakończyć i zając się gospodarką. – Polacy mają tego wszystkiego powyżej uszu – stwierdziła. Poseł PO podkreślił, że większość parlamentarna musi przestrzegać prawa, czyli bezwarunkowo opublikować wyrok TK z 9 marca i odebrać ślubowanie od trzech legalnie wybranych sędziów. Z kolei Tarczyński zwrócił uwagę, że TK - niezgodnie z ustawą - orzeka w składzie 12 sędziów. – Była propozycja kompromisowa ze strony PiS ws. wyboru części sędziów przez opozycję, ale została odrzucona – przypomniał.
Podziemie aborcyjne
Goście TV Republika rozmawiali także o ewentualnym zaostrzeniu prawa do aborcji. – Mamy w Polsce olbrzymie podziemie aborcyjne i to jest rzeczywisty problem. Osobiście jestem za zaostrzenia możliwości dokonania aborcji, ale to moje prywatne zdanie. Trzeba przede wszystkim pomóc młodym matkom, które w przypadku choroby dziecka pozostawia się same sobie – mówiła Borowska.
Jak tłumaczył Tarczyński, inicjatywy związanej z zaostrzeniem prawa aborcyjnego nie zgłosił rząd, lecz organizacje obywatelskie. – To przypisywanie nam działań, które nie mają nic wspólnego z tym, co się dzieje. Chodzi jedynie o paliwo potrzebne do wywołania politycznej awantury – mówił poseł PiS.