Największe podwyżki, w wysokości 9 tys. zł miesięcznie dostaną marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Najważniejsi urzędnicy dostaną podwyżki na mocy rozporządzeniu prezydenta kontrasygnowanemu przez premiera. Dokonując kontrasygnaty, premier przyjmuje za konkretny akt polityczną odpowiedzialność przed Sejmem.
Zgodnie z rozporządzeniem Andrzeja Dudy, ministrowie i wiceministrowie dostaną 6 tys. zł brutto podwyżki, co po zmianach da ponad 16 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego plus różnego rodzaju dodatki. Uposażenie poselskie wzrośnie z 8 tys. do 12,8 tys. zł, do czego trzeba doliczyć 2,5 tys. zł nieopodatkowanej diety.
Kto dostanie najwięcej?
Najbardziej na zmianach skorzysta kierownictwo parlamentu. Na najwyższe podwyżki uposażeń mogą liczyć marszałkowie Sejmu i Senatu. Dzisiaj dostają wynagrodzenie zasadnicze w kwocie 11 tys. zł oraz dodatki: funkcyjny w wysokości 3,6 tys. zł i za wysługę lat. Tomasz Grodzki oraz Elżbieta Witek otrzymają do 9 tys. zł podwyżki.
W przypadku podsekretarzy stanu podwyżka ma wynosić 60 proc., a kadry kierowniczej - ok. 40 proc.
To kolejna próba wprowadzenia podwyżek dla najwyższych urzędników państwowych w ostatnich miesiącach. W styczniu mieliśmy do czynienia z prezydenckim wetem nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej. Andrzej Duda był wówczas przeciwny włączeniu do korpusu służby cywilnej polityków w randze sekretarza stanu. Powodami, jakie podawał, były obciążenia związane z pandemią COVID-19, a także to, że zmiany miały niepełny charakter.
Polska na tle Europy
Jak wskazują źródła w Pałacu Prezydenckim, na kierowniczych stanowiskach państwowych wynagrodzenia od 1997 r. niemal nie wzrosły.
Jeżeli chodzi o wynagrodzenia ministrów, jesteśmy w ogonie Europy. Na Ukrainie minister zarabia 8 tys. zł, na Węgrzech sekretarz stanu - 25 tys. zł, w Niemczech 86 tys. zł.