W Krajowej Radzie Sądownictwa trwa posiedzenie, w czasie którego analizowane są kandydatury prawników aspirujących do Sądu Najwyższego. Odbywa się ono pod presją polityków opozycji, którzy wpadają na coraz bardziej kuriozalne pomysły. Także korporacje – głównie adwokacka – nie odpuszczają. Nawet karzą swoich członków za zgłoszenie kandydatury.
W Sądzie Najwyższym do obsadzenia są łącznie 44 wakaty: siedem w Izbie Cywilnej, jeden w Izbie Karnej, dwadzieścia w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a przede wszystkim 16 stanowisk w nowo powołanej Izbie Dyscyplinarnej.
Do końca lipca zgłosiło się ponad 200 kandydatów, ale wtedy ruszyła nagonka o nieznanej dotychczas skali. Swoiste wezwania do bojkotu ogłaszały stowarzyszenia sędziowskie, ale również samorządy, m.in. adwokacki. „[...] nazwiska osób aspirujących do Sądu Najwyższego […] staną się synonimem służalczości” – groziło Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
W konsekwencji niektórzy poddali się presji i wycofali kandydatury. Niemalże w ostatniej chwili zrezygnował również sędzia Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego. Obecnie nad kandydaturami debatuje Krajowa Rada Sądownictwa. Wczoraj i dzisiaj mają być powołani sędziowie do Izby Dyscyplinarnej i Izby Karnej, a w przyszłym tygodniu do pozostałych izb. Przed rozpoczęciem i w trakcie posiedzenia KRS typową szopkę odegrał poseł PO Borys Budka. – Będę wnosił o odroczenie tego posiedzenia – zapowiedział najpierw na antenie TVN24, a gdy w trakcie posiedzenia złożył kilka wniosków i zostały one odrzucone, demonstracyjnie opuścił salę.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ,,GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE''
Autor: Grzegorz Broński