Odwołani dyrektorzy stadnin koni czują się pokrzywdzeni. Trela: Nie robimy tego dla pieniędzy, po prostu to kochamy
Gośćmi Antoniego Trzmiela w telewizji Republika byli odwołani dyrektorzy stadnin koni w Michałowie i Janowie Podlaskim. – Z tego raportu nic nie wynikło, Nie podano żadnych zastrzeżeń. My nie robimy tego dla pieniędzy, uśmiałby się pan pan (do red. Trzmiela – przyp. red.) jakby zobaczył nasze zeznania podatkowe. Chcemy to po prostu robić i to kochamy i dlatego to tak bardzo boli – komentował wyniki dziennikarskiego śledztwa Cezarego Gmyza były dyrektor stadniny w Janowie Marek Trela.
– Nie spodziewaliśmy się tej decyzji wcześniej, stadniny funkcjonowały dobrze. Zakończyły ten rok z dobrymi wynikami praktycznymi i ekonomicznymi. Cezary Gmyz się pomylił i to jest podłe – mówił o ustaleniach dziennikarza śledczego tygodnika "Do Rzeczy" i Telewizji Republika były dyrektor stadniny w Michałowie Jerzy Białobok.
Cezary Gmyz dotarł do protokołu z kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego ws. rozporządzania mieniem przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Kontrola dotyczyła podejmowania i realizacji wybranych decyzji w zakresie rozporządzania mieniem przez ANR w latach 2010–2015. CZYTAJ WIĘCEJ...
Wcześniej, Gmyz na łamach "Do Rzeczy" informował, że w raporcie wykazano gigantyczne straty stadniny (np. w latach 2011-2012 stadniny ANR przyniosły 18 milionów straty) kierowanej przez Marka Trelę oraz zastanawiającą rolę spółki Polturf, której prezes Barbara Mazur silnie broniła dyrektora stadniny w Janowie. CZYTAJ WIĘCEJ...
Białobok w Telewizji Republika odniósł się również do doniesień, jakoby dyrektorzy zatajali swoje oświadczenia majątkowe. Podkreślał, że nie pracuje w innym miejscu poza stadniną w Michałowie. – Myśmy składali oświadczenia majątkowe. Ministerstwo Skarbu odesłało mi moje dwa ostatnie oświadczenia, informując mnie, że nie jestem do tego zobligowany – tłumaczył.
– Nigdy nie było strat w naszych stadninach – wtórował mu Marek Trela, były dyrektor stadniny w Janowie Podlaskim. – Gdyby dokładnie ten raport przeczytać tam na pewno nie znalazła się informacja, że przetargu nie było. Do konkursu startował Polturf i firma Polish Prestige – zaznaczał. – Najlepiej, jak każdy robi to co umie, jeśli dziennikarze zajmują się pisaniem artykułów, a hodowcy hodowaniem koni, to niech tak zostanie – dodawał.
Trela podkreślał, że duże sumy wskazane w raporcie CBA wynikają z tego, że organizacja takich imprez jest bardzo kosztowna, a w dokumencie wskazano, w jego opinii, wpływy a nie rzeczywisty zysk, który można stwierdzić dopiero po odjęciu kosztów organizacyjnych. Dopytywany, czy trzeba do organizacji takich imprez zatrudniać drogą firmę z zewnątrz stwierdził, że "jako firma zajmująca się hodowaniem koni nie można zajmować się równocześnie organizacją imprez, bo od tego są inne firmy".
– Z tego raportu nic nie wynikło, jedynym zastrzeżeniem było kupno jakiś samochodów bezprzetargowo. Nie podano żadnych zastrzeżeń – mówił – My nie robimy tego dla pieniędzy, uśmiałby się pan jakby pan (do red. Trzmiela – przyp. red.) zobaczył nasze zeznania podatkowe. Chcemy to po prostu robić i to kochamy i dlatego to tak bardzo boli – zaznaczał, zapewniając Antoniego Trzmiela, że może dostarczyć mu swoje oświadczenie majątkowe.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
ANR podaje powody odwołań prezesów stadnin koni. „Utrata zaufania i brak odpowiedniego nadzoru”