"Brak nam słów. Naprawdę. Kilkadziesiąt godzin po podwyższeniu sumy zbiórki o prawie 130 tysięcy złotych cała kwota była już zebrana!!! Dziękujemy Wam z całego serca!" – czytamy ostatnią aktualizację ws. Ani Lulkiewicz. Kobieta jest już w Polsce.
Przypomnijmy, że chodzi o katastrofę śmigłowca transportującego turystów do bazy w górach Tien Szan w Kirgistanie. Samolot rozbił się podczas lądowania. Na pokładzie znajdowała się m.in. czwórka Polaków. Wszyscy przeżyli. Troje z obrażeniami, które pozwoliły na transport (w tym jedna osoba z pęknięciem dwóch kręgów, złamaniem twarzoczaszki i złamaniem piszczeli). Ostatnia z nich, Anna Lulkiewicz była w stanie wykluczającym transport do kraju. Jeszcze do niedawna przebywała w kirgiskim szpitalu, w którym dzień pobytu kosztował tysiąc dolarów.
Za sprawą uruchomionej zbiórki pieniędzy w formule tzw. crowdfundingu udało się przetransportować poszkodowaną z powrotem do Polski. Administratorzy profilu na stronie zrzutka.pl opublikowali kolejną aktualizację, w której tłumaczą cały proces oraz dziękują za każdą formę wsparcia.
"!!! AKTUALIZACJA 20.08.2018 – ANIA JUŻ W POLSCE !!!
Brak nam słów. Naprawdę. Kilkadziesiąt godzin po podwyższeniu sumy zbiórki o prawie 130 tysięcy złotych cała kwota była już zebrana!!! Dziękujemy Wam z całego serca!
To dzięki Wam powrót Ani stał się możliwy. Nie informowaliśmy Was o tym wcześniej, bo sytuacja zmieniała się co kilka godzin. Ostatecznie jednak wczoraj wieczorem do Biszkeku dotarł samolot, który dzisiaj o godz. 12:00 czasu polskiego (16:00 czasu kirgiskiego) zabrał Anię do Polski. O GODZ. 18:10 CZASU POLSKIEGO ANIA WYLĄDOWAŁA W BYDGOSZCZY, PO CZYM ZOSTAŁA PRZETRANSPORTOWANA DO 10. WOJSKOWEGO SZPITALA KLINICZNEGO Z POLIKLINIKĄ SP ZOZ W BYDGOSZCZY.
Udało się! Nam, którzy od kilku tygodni pracowaliśmy nad możliwością sprowadzenia Ani do kraju. Wam, którzy w ekspresowym tempie zapewniliście środki na opłacenie transportu i przez cały czas dodawaliście otuchy. A przede wszystkim Ani – która zagryzła zęby i dzielnie przetrwała ten najtrudniejszy czas.
Co się działo w międzyczasie?
Równolegle z prowadzoną przez nas zbiórką pracowaliśmy z niemiecką firmą transportową nad dopięciem ostatnich szczegółów związanych z powrotem Ani do Polski. Do ostatnich chwil trwało załatwianie formalności związanych z przelotem przez strefę powietrzną kilku krajów i lądowaniem w Biszkeku i Bydgoszczy. Równocześnie omawianie były kwestie związane z zabezpieczeniami, które należy zapewnić Ani podczas transportu, żeby jej stan zdrowia nie uległ pogorszeniu.
Co dalej?
To oczywiście nie koniec. Stan Ani jest nadal ciężki. W szpitalu zostaną przeprowadzone szczegółowe badania i wówczas okaże się jakie dalsze kroki należy podjąć. Na tę chwilę nie możemy powiedzieć nic więcej – lekarze nie zdążyli się jeszcze wypowiedzieć. Będziemy Was wkrótce znowu informować o sytuacji."