Prokuratura ujawniła zapis z samochodowej kamery znajdującej się wewnątrz auta, które utknęło na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Śledczy uważają, że na nagraniu nie słychać, aby egzaminator wydał kursantce polecenie ucieczki z auta - informuje Polsat News. 18-latka usiłowała opuścić tory samochodem, ale nie zdążył. 62-letni egzaminator wybiegł z pojazdu zanim rozpędzony pociąg uderzył w auto. Mężczyzna usłyszał zarzut.
Prokuratura prowadząca śledztwo przeanalizowała nagranie z samochodowej kamery. Przypuszczenia śledczy zostały potwierdzone - Edward R. nie wydał 18-letniej Angelice polecenia do natychmiastowej ucieczki z auta.
Oskarżony zeznał, że nie pamięta, czy wydał polecenie do ucieczki z samochodu. Ponadto z jego relacji wynika, że nie podjął żadnych czynności reanimacyjnych.
Na piątek na godzinę 10:00 zaplanowany jest eksperyment procesowy. Śledczy sprawdzą w nim, czy gdyby tuż po minięciu znaku "stop" przez kursantkę, egzaminator nacisnął hamulec, auto zatrzymałoby się przed torami.
Ponadto specjaliści badania, ile czasu mija od momentu, gdy pociąg staje się widoczny dla prowadzącego samochód do momentu, kiedy pociąg znajduje się już na przejeździe kolejowym.
Edward R. twierdzi, że z niewyjaśnionych przyczyn samochód zatrzymał się na torach, a silnik zgasł. Pomimo próby ponownego uruchomienia silnika, nie udało się tego zrobić. Egzaminatorowi w ostatniej chwili udało się uciec z pojazdu. Po chwili w auto z kobietą w środku uderzył pociąg. 18-latka nie przeżyła.
Egzaminator 27 sierpnia usłyszał zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Prokuratura skierowała wniosek do sądu o aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące, ale sąd go odrzucił. Edwardowi R. grozi do 12 lat więzienia.