Wczoraj Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował komunikat w sprawie tzw. szybkiego szacunku PKB za I kwartał 2017 roku, z którego wynika, że PKB niewyrównany sezonowo w ujęciu rok do roku wzrósł o 4%, a wyrównany sezonowo nawet o 4,1% - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Spełniły się, więc zapowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego, ale także wielu ekspertów, że przyśpieszający wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku może zaskoczyć i możemy zobaczyć cyfrę cztery, która będzie go obrazować.
Nietęgie miny z kolei muszą mieć wszyscy ci politycy totalnej opozycji i wspierający ich eksperci, którzy od wielu miesięcy wieszczą nadchodzący kryzys w polskiej gospodarce i w konsekwencji w finansach publicznych.
2. Jak wyjaśniali wczoraj przedstawiciele GUS ostateczne szacunki wzrostu PKB w I kwartale zostaną opublikowane 31 maja, ale już na podstawie obecnych danych można stwierdzić, że na przyspieszenie wzrostu gospodarczego od strony podażowej miał głównie przemysł, ale także mimo tego, że mieliśmy do czynienia z okresem zimowym, także budownictwo.
Z kolei od strony popytowej tradycyjnie już ciągnął wzrost PKB „silnik” konsumpcji głównie prywatnej, ale także publicznej i dołączył do niego także „silnik” inwestycji, które w poprzednim roku wyraźnie spowolniły.
Rzeczywiście inwestycje ruszyły i to zarówno te publiczne rządowe i samorządowe w związku z przyspieszeniem wydatkowania środków z budżetu unijnego, ale także inwestycje przedsiębiorców prywatnych, co oznacza, że „silnik” inwestycyjny będzie napędzał wzrost gospodarczy w Polsce przez cały rok 2017.
Trudno oczywiście wyrokować czy to wyraźne przyśpieszenie wzrostu gospodarczego w I kwartale utrzyma się na podobnym poziomie przez cały rok 2017, ale wszystko wskazuje na to, że jednak wzrost gospodarczy w tym roku będzie wyraźnie wyższy niż ten przyjęty w założeniach budżetowych w wysokości 3,6% PKB.
3. Dobrą sytuację w gospodarce w I kwartale tego roku potwierdzają także wpływy do budżetu państwa, które za okres styczeń – marzec dochody budżetu państwa były wyższe aż o 8,4 mld zł w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego, przy czym dochody podatkowe wzrosły aż 23,8 % r/r. (niższy wzrost całości dochodów budżetowych w porównaniu do poprzedniego roku wynika z faktu, że w lutym poprzedniego roku do budżetu wpłynęło 7 mld zł z przetargu na LTE i były to dochody jednorazowe).
Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że w okresie styczeń – marzec odnotowano wzrost dochodów we wszystkich rodzajach podatków w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego (na szczególną uwagę zasługuje wzrost dochodów z VAT-u o ponad 40% i CIT o ponad 15%).
4. I tak dochody z podatku VAT były wyższe aż o 40, 6% tj. o 12,2 mld zł, dochody z podatku akcyzowego i podatku od gier były wyższe, o 3,1 % czyli o ok. 0,5 mld zł, z podatku PIT były wyższe o 4,8 % tj. o około 0,5 mld zł, wreszcie z podatku CIT o 15,2 % tj. o około 1,3 mld zł.
Z kolei dochody z podatku od instytucji finansowych, (czyli tzw. podatku bankowego) wyniosły w okresie styczeń-luty 1,1 mld zł, co oznacza, że jeżeli utrzymana zostanie ta dynamika całoroczne dochody powinny przekroczyć 4 mld zł i będą wyraźnie wyższe od tych zaplanowanych w budżecie z tego tytułu (3,9 mld zł).
A więc dochody z 4 podstawowych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT), były wyższe aż o 14,5 mld zł za 3 miesiące tego roku w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego, a razem z tzw. podatkiem bankowym, (który w poprzednim roku jeszcze nie obowiązywał w okresie styczeń-luty), aż o 15,6 mld zł o tych z roku poprzedniego.
I to są rzeczywiste miary sukcesu rządu premier Beaty Szydło w polskiej gospodarce i finansach publicznych, które stają jednocześnie powodem do mocnego bólu głowy totalnej opozycji.