„Nie wygasicie nam Polski!” - pod takim hasłem odbędzie się 1 października br. demonstracja Klubów „Gazety Polskiej” pod Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej przy ul. Jasnej 14/16A w Warszawie. „Nadszedł czas sprzeciwu wobec agresji Unii Europejskiej. Nie mamy się gdzie cofać, jesteśmy pod murem” - mówi szef warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej” Adam Borowski.
- Do łamania traktatów dochodzi bezprawny wyrok dot. zamknięcia kopalni w Turowie. Gdyby do tego doszło, zniszczono by całe Zagłębie Turowskie. Stracilibyśmy mnóstwo miejsc pracy — podkreślił Borowski.
- Co to za zwyczaje, że jedna pani sędzia nakazuje Polakom zamknąć kopalnię? Unia Europejska przestała być związkiem, w którym państwa się porozumiewają. Stała się organizacją brutalnej ingerencji w wewnętrzne sprawy państw członkowskich. To już nie jest Unia porozumienia i współpracy — zaznaczyl.
Pouczanie nas o demokracji to arogancja
Jego zdaniem nadszedł czas, by „powiedzieć Unii – dosyć. Przez wiele miesięcy staraliśmy się tłumaczyć nasze — zgodne z prawem — postępowania. Próby pouczania nas, na czym polega demokracja, są aroganckie w stosunku do nas. Nie damy się upokarzać. Nie damy sparaliżować systemu energetycznego w Polsce, nie zatrzymamy rozwoju Polski” - podkreslił szef warszawskiego Klubu GP.
- My, Kluby „Gazety Polskiej”, demonstracją chcemy wyrazić solidarność ze związkowcami Turowskiego Zagłębia węgla brunatnego. Uważamy, że nadszedł czas sprzeciwu wobec agresji Unii Europejskiej. Nie mamy się gdzie cofać; jesteśmy pod murem. Nie sprzedamy za euro swojej suwerenności. Dziś prowadzi się wobec nas bezprawne działania i nacisk finansowy. Nie możemy do tego dopuścić — podsumował.
Ludzią burzy się krew w żyłach
Nie tylko w Warszawie mobilizują się Kluby GP. „Obecnie priorytetem jest suwerenność. Ludziom burzy się krew w żyłach. Dziś mamy frontalny atak na Polskę ze wszystkich stron. Są ataki na rodzinę, bezpieczeństwo energetyczne, szantaż ekonomiczny. Polacy nie mogą sobie na to pozwolić” – powiedziała szefowa pomorskiego Klubu, Violetta Mackiewicz-Sasiak.
- Pokażemy swoją determinację w Warszawie, ale — jeśli nic się nie zmieni — nie poprzestaniemy. Musimy być słyszalni. Gniew w ludziach jest coraz większy – podkresliła.