Kierujący w różny sposób tłumaczą swoją niefrasobliwość czy też brak odpowiedzialności na drodze. Tym razem policjanci po raz pierwszy mieli do czynienia z kontrolowanym samochodem, który był praktycznie złamany na pół, a mimo to właściciel dalej nim jechał. Wcześniej na pojazd spadło drzewo. Kierujący zapomniał nie tylko o zdrowym rozsądku ale także o przepisach, które regulują dopuszczenie pojazdu do ruchu.
13 stycznia 2020 roku policjantom trudno było uwierzyć w to co zobaczyli na drodze. Od strony Tomaszowa Mazowieckiego na wysokości miejscowości Prymusowa Wola, drogą powiatową jechał bardzo mocno uszkodzony samochód osobowy marki Volkswagen Passat. Policjanci podczas kontroli stwierdzili, że auto praktycznie jest złamane na pół. Niemal w całości uszkodzona była konstrukcja nadwozia.
Jak się okazało na terenie prywatnej posesji na auto spadł fragment drzewa. Właściciel pojazdu stwierdził, że skoro samochód dało sie uruchomić, ma aktywne światła drogowe, to dojedzie uszkodzonym autem do miejscowości w gminie Ruda Maleniecka w powiecie koneckim. Chciał w ten sposób pokonać prawie 60 km.
Kiedy był już prawie w połowie trasy, na szczęście na jego niebezpiecznej drodze stanęli opoczyńscy policjanci. Mundurowi natychmiast zareagowali. Zatrzymali 32-latkowi dowód rejestracyjny passata i nałożyli na kierującego mandat karny w wysokości 500 złotych uniemożliwiając dalszą jazdę.